depechmaniac, 12 lipca 2010
Chcę
poczuć smak
swojego
gatunku
Lecz
nie przez dotyk
nie za sprawą
seksualnego
stosunku
Chcę
poczuć zapach
płynącej
w krwiobiegu
krwi
Skosztować jej
gdy
jeszcze życie
się tli
Zazdroszczę
kanibalom
wyszukanych dań
koneserzy
Nie to
co my
zniewieściali
damscy bokserzy
Marzenia?
Tak!
Przy lampce
wytrawnego wina
Niby kanibal
a w cywilizowany sposób
posiłek spożywa
depechmaniac, 10 lipca 2010
Zawęża mi się
drastycznie
pole
ostrego widzenia
Zliczam
kolejne pomyłki
wpadki
niedomówienia
Tracę
percepcję
zdolność
do koncentracji
Mózgu
ograniczony postęp
miliony
dezinformacji
Mętlik
pełzających myśli
wpływających
na zmysł
równowagi
Ciało wątłe
niczym
rozgotowane
szparagi
Na koniec
tracę ją
tą najwierniejszą
świadomość
Dziwka
odchodzi
zabiera ją
prawie
stu-procentowy jegomość
depechmaniac, 10 lipca 2010
Zaglądam
poraz kolejny
do ulicznego
kosza
Dzieło
owszem
lecz
niepodobne
do tego Stwosza
Rzekłbym
chyba?
Nie!
Z pewnością
wyrafinowane
W artystycznym nieładzie
wymiocinami
fermentacją
odorem
poprzekładane
Dziwne uczucie
patrzę
widzę
w śmieciach
swą codzienność
Dzień
za dniem
regularnie wzbogacam
jej mierność
Śmiem
się nazywać
stwórcą
autorem
zarejestrowanego nieładu
Udoskonalę dzieło
zwiększę rozmiary
za pomocą
finalnego
odpadu
depechmaniac, 9 lipca 2010
Chętnie
przeprowadziłbym
na sobie
trepanację
czaszki
Takie tam
skryte marzenia
prowadzić
chirurgiczne
igraszki
Lecz nie tak
nowocześnie
pod narkozą
w uśpieniu
Wybrałbym
XVIII-wieczną
metodę
przypomniał
o jej istnieniu
Na żywca
by poczuć
wkręcające się
w kość
wiertło
Wybrałbym
tytanowe
z obawy
by inne nie pękło
Szczęściem jest
nie potrzebuję
asystenta
rozwój techniki
Wiertarka
na pilota
spełniam marzenia
zwieram
jej styki
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.