4 listopada 2018
bagaż pełen strachu
Lot odwołany, lot przywołany. Nie mam przekonania czy chcę lecieć w silnych porywach wiatru z małymi drobinkami śniegu pod prąd z bagażem pełnym strachu.
Cztery godziny trwa na lotnisku walka z żywiołem w postaci białego puchu.
W końcu udaje się oderwać od ziemi, oderwać od myśli i przenieść w przestworza.
- witamy państwa na pokładzie samolotu linii Wizzair, jesteśmy na wysokości...
Muszę znaleźć jakiśśrodek zastępczy żeby wytrzymać dwie godziny w zawieszeniu.
WyjmujęŻycie na gorąco pasuje jak ulał do sytuacji. Krzyżówki banalnie krótkie
i proste w przeciwieństwie do wielkiej maszyny, którą obsługuje na zmianę dwóch
pilotów, dwie stewardessy i dwóch stewardów.
Któreś z rzędu hasło: wygodny do siedzenia
Wpisuję do kratki słowo fotel. Obok w realnym fotelu sąsiad kręci się, próbuję
zmieścić swoje dużo za długie nogi na przemian; to w przejściu, to znów upycha je
między miejsce sąsiadujące z jego fotelem. Na ironię losu młoda dziewczyna z lewego
fotela zaplanowała przedostać się (jakimś cudem) do toalety.
Przejście główne między trzyosobowymi fotelami zajęły rozbrykane dzieci.
Cztery godziny oczekiwania na lot dla jedenastu maluchów dały się we znaki zarówno
im samym jak i ich opiekunom oraz współpasażerom.
Służył do narkozy - czytam kolejne hasło żeby się wyciszyć. Och, jakże przydałby się teraz ten złoty środek na uspokojenie i odwrócenie uwagi od tej całej sytuacji.
Eter, eter, eter ...
I w tym momencie za moimi plecami rozlega się głośny płacz dziecka
- nie chcę spać, nie, spać nie, nie ...
Prawie horror.
Samolot szumi równomiernie, jakiś mężczyzna, (po uwolnieniu się z pasów bezpieczeństwa) przemierza główne przejście z wielkimi słuchawkami na uszach. Chyba tak jak ja, próbuje się wyciszyć i prawdopodobnie udaje mu się to bardziej niż mnie w kratkach krzyżówki Życia na gorąco.
A gorąco robi się coraz bardziej, coraz więcej osób chce gdzieś iść. Jedni do toalety,
inni podążają za swoimi pociechami, inni podrzucają swoje maluchy do góry - jakby
wysokość na której się znajdujemy była dla nich za niska.
Istny cyrk na skrzydłach. Spoglądam w małe okienko, po śniegowej zamieci nie ma śladu, przez chmury przedziera się słońce, co powoduje że wszyscy w dobrych nastrojach.
Wszyscy tylko nie ja.
Do napędzania silników - wpisując nie wiadomo skąd (a może właśnie wiadomo)
pojawia się myśl:
- a co będzie jak go zabraknie?
A za nią kolejna:
- no przecież tankowali, cztery godziny opóźnienia, tyle mieli czasu żeby o tym nie zapomnieć.
Musi być bo inaczej ta maszyna nie oderwałaby się od ziemi. Ale czy wystarczy żeby dolecieć?
Co za krzyżówka! Musi wystarczyć, przecież latają codziennie i dlaczego akurat dzisiaj miałoby go zabraknąć.
Mała zagroda, wpisuję
Boże jak bardzo czuję się osaczona. Jak w kojcu, jak w izolatce, zamknięta w wielkiej białej
maszynie z której nie ma wyjścia dopóki nie siądzie na ziemi.
Czuję jak moje myśli zamieniają się w powoli znikające płatki śniegu. Lecą już z rzadka, słońce
je rozpuszcza a one znikają gdzieś w powietrzu.
Mija kolejna godzina, dzieci umęczone zasypiają na rękach rodziców, w fotelach.
Sąsiadka po lewej zasłoniła swojąśpiącą sylwetką prawie całe okno. Ten po prawej walczy
ze swoimi długimi nogami ale robi to coraz nie chętniej bo do akcji wkroczyła jego umęczona głowa.
Błazen cyrkowy wpisuję kolejne słowo do krzyżówki i przenoszę jego znaczenie
na długonogiego faceta.
Tak, ten obcy mógłby nim być.
Dobra do złej gry
Czy ten teatr nigdy się nie skończy.
Mina, lakier, kapok, szlam, kram - słowa z krzyżówki atakują...
Natłok myśli przerywa spokojny głos pilota:
- dziękujemy państwu za lot, zbliżamy się do lądowania, temperatura na zewnątrz
wynosi cztery stopnie. Przepraszamy za niezależne od nas opóźnienie i zachęcamy
do korzystania z naszych usług ponownie.
Milknie.
Silniki zaczynają pracować coraz głośniej, zbliżamy się do lądowania. Głowa wraca na swoje miejsce.
Siadamy. Lądujemy. Czuję ziemię pod kołami, pod skrzydłami, pod nogami, pod myślami.
Zaczynam znów czuć się tak przyziemnie. Swojo.
Za pół godziny będę w domu i wpiszę:
Omijany temat