8 maja 2010
Indyferencja
jedno...drugie kolejne
rytmiczne uderzenia
w parapet życia
podmuch i leciutkie
dzwonki o szybę
turkot i szum
ciemnieje dzień
błysk i werble
kropel jak kamienie
zmarszczka na czole
i zimny wzrok
grad klątwami bije
odbijając się jak groch
uderzenia milczeniem
śmiech pusty gaśnie
niewarty poruszenia
ramion napiętych
w pięści gniewu
spływają jak po szybie
deszcz ciepły
co wyparuje wzgardą
dla bezrozumnych słów
© Sar