8 kwietnia 2016
nyktofobia
całą uwagę skupiam na bladym świetle
sączącym się ze szczeliny pod drzwiami
odwracam wzrok od jeszcze bezkształtnych cieni
wpełzających powoli w krople potu na moim ciele
pożywiają się rosną materializują w drżeniu
wyciągają obślizgłe łapy do wrażliwej substancji mózgu
resorbują słyszę czyjeś koncepcje jestem kolacją
potwora który nie trawi nie wydala a przewodzi myśli
tracę przytomność imperatyw obrony zamieniając w krzyk
nie jestem gotowa na ciemność otwórz te cholerne drzwi