Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 maja 2020
{list do Przemysława Gintrowskiego)
Mówili że nie ma ludzi niezastąpionych
Kłamali
Odkąd Ciebie nie ma
Skończyły się szlifowane diamenty
Kruchy szklisty antracyt
I łożyska na fullerenowych toczkach
Usprawniają rezonans bezdusznych bestsellerów
A barwione szkła zbitych butelek
Udają tylko moc
Dałeś mi Mistrzu ciszę
Taką ciszę co to sama śpiewa wiersze
I puste miejsce nad ktorym wciąż drży powietrze
To cały prowiant
Na ten czas przejściowy
Idę więc i świecę
Choć w oczach czernią wchłaniam obrazy
Hieronima Boscha
Czy wiedziałeś Mistrzu że łzy
Sprawniej rozszczepiają światy
Niż zbite lustra?
Wciąż jestem Ci winien epitafium
Pomnik, ulicę nazwaną
Tam będzie mały skwerek
Z laweczką, trochę kwiatow i korę rozsypię pod nogi
A ja dopiero sie uczyłem, raczkowałem
Jak rozpoznać cięcia cel oknami
I krzyczę calym spojrzeniem
Może nauczę dzieci jak biec
Na tamten upragniony brzeg
Czasem wyglądam jak jeden
Z przyjaciół których nie miałeś
Mógłbym przysiąc.
Nawet gdy Cię już nie będzie
Widzialem potem ze nikt po Tobie nie przyszedł
A bal urodzin wolności był sprzedany
Gawiedź bawi się w tresowanie
A na koniec wypastują mauzoleum...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 maja 2020
Twoje głębokie oczy
Okazują się
Największymi jeziorami
Na tej mapie
Za górami za lasami
Wieczny głód podróży
I odkrywanie światów
Hobby tak pospolite
Ze można by prawie zasnąć
W rutynie dzienników
Jest gdzieś tam podwodna jaskinia
Legendy mówią że można zanurkować
Gdy akurat nie patrzysz
Ujść z życiem przed nagonką
Osaczeniem, inkwizycji samotnią
Stosem atomowym czy łańcuchową zapaścią
Przechowaj mnie tam
Do następnej łzy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 7 maja 2020
zawsze gdy wchodzę
w pierścień wewnętrzny
(Dante miał lewe papiery
i został na bramce)
piętrzycie się wszyscy zbiorowo
wyżej niż świeżo rąbane dachy kamienic
nie wiodła tu aleja krzyży
żelaznych Spartakusów
to nie jest wielka rzecz
ręce załamywać
gdy głos o łokieć niżej od kolan
z których dalej do ziemi
niż z grobu
dudni
ni wirus to ni orzeł w koronie
gotowy do obrony okrężnej
a wy tu przyszliście bronić
żyzności tych ruin
szablą wyszarpane psom z gardeł
wskrzeszacz Europy wszystkich epok
ja tu tylko płacę za drinki
szczęście w nieszczęsciu
lali najtńszy samogon
leje się na groby na których nie rosną kwiety
pouczenie potęgi w głowie nie wymaże faktu
że slużba szatanom to zjebane życie
wypłata gorsza niż w dniu świra
cedzisz przez ślinotok goryczy
że w Paryżu to kurestwo takie
że syfilis się zwalcza z powietrza
rękawem zmiatasz z parapetu
spóźnione pociągi
olej do głowy tłukliście naganami
ale na tępactwo zasrańcow nie ma mocnych
mowisz strzepując z kołnierza
białych czaszek łupież
zajebistość na kredyt
z opóźnioną spłatą
dała złotą erę i tusz do rzęs
warto przetrwać każdą odrę
by brnąc w tej mazi pogardy przekładni
głównym nurtem wydechu
w białym kordonie ludzi nietrwałych
przeciskać się przez gardziel ciasną
i smyczkami na fal strunach w antypody
waszych posad
brzmieć i pomrukiwać transparentami
“nie tak sie wznosi muzea”
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 kwietnia 2020
niedbałość form
staje się czasem moją
jedyna przepustką na przetrwanie
krążę wtedy szumem między
oblężonemi archipelagi
niosę echo wiatrów
pcham prądami lakowane
półliterówki z listami
a w nich nadzieja na wysoki procent
grzywaczami morza zgrzytam
i sypię spomiędzy zębów nimi starte
prochy starych starć
ciszę domorosłych domysłów
i dawne przepowiednie na wagę
przekraczam czasem nad
dołami z wapnem
zbiorowych Norwidów
niekiedy pieśnią traum odganiam Strażnikow
wzbijam się tedy ponad ściółkę
podprzestrzenną nieuchwytną dla radarów odbić
by złym oka kątem chwycony w pryzmaty
rozszczepić sie raczej na prześmiewczość kpin
niż ogień salw burtowych
i na tych wodach szerokich
w błogość sie sławia ci
co usłyszeli a nie uwierzyli
”jak pan tu trafił?“ - pytają
ach wtedy zaczyna się znów
- wo ist mein Ausweiss?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 kwietnia 2020
W sumie nie wiem dlaczego
Odkrycie wody na Marsie
To większe wydarzenie...
Niz odkrycie życia w Człowieku
Nie wpuścili cię na pierwsze strony gazet
Bo wtedy był cud, rozkwit i wszechzbawienie
I ktoś tam źle karmił psy
Takie rozbicie szklanych światów
Na styku znaków zapytania
Niby łatwe, niby wszyscy wiedzą jak
I wgląd w głąb warty zachodu
I jak ci tam? On już był? Co mówił ?
U nas też czeka się na wizytę latami - wyobraź sobie
Ja przy każdej zapalonej zapałce
I przy każdej żonglerce lustrami
(tak przy okazji - słyszałem że te ci się podobały)
Widzę dwa odbicia w twoich oczach
I niby nie wiem dlaczego tu jeszcze jesteś
Gdybym mial tyle wieczności co ty
Też bym był bardziej
Mówisz - skok tu - skok tam
Z kwiatka na kwiatek
Z wymiaru na wymiar
A wieczność to ta pomiędzy
W sumie to piszę żeby wytłumaczyć ją
Nie pisze jeszcze bo życie bo natłok
Bo nowe życia nowe światy nowe natłoki
Bo katastrofy, bo zawalanie światów
Znasz ją zresztą lepiej niż ja, trochę musi
Drżenie rąk minąć, gdy tylko kurze zmiecie
Przed podaniem obiadu, nabierze pewności siebie
Tak, już wstała, tak - już świeci
Na pewno napisze
Daj jej jeszcze jedno życie , albo dekadę lub dwie
Tak naprawde to nie napisała tylko dlatego
Że jeszcze nie wie że nie wrócisz
A poza tym u nas wszystko dobrze
Załączam uściski od Mamy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 kwietnia 2020
dobry wiersz - powiadają
powinien być jak akcja snajpera
jeden strzał - jeden zabity...
lunetą wychwycić kto
umie czytać, kto już niepotrzebny
a kto duchem tylko lewituje
Po tygodniach w bezruchu
bezdechu
moknięcia na bagnach
z palcem na piórze
wzrok wytężyć
i widziec dalej niż
najbliższe sympozjum
pogrzeb prewencyjny
z toastem
chwała tym co
piszą do lustra
Towarzysz ze strefy Ciszy, 24 kwietnia 2020
spotkałem cię tam ten jeden jedyny raz pierwszy
na tej trudnej mapie świata
stałaś na tym mostu podłego miejscu najszerszym
jak ktoś kto nigdy jeszcze nie latał
skrzydła rozpostarłaś dumnie na świat cały prawie
jakby nikt ci ich jeszcze nie złamał
stóp balans na balustradzie jak to robią żurawie
ale to jeszcze nie był dramat
podszedłem do ciebie śmiało nawet można rzec blisko
jak pocisk do głowy skazańca
jakbym dla rąk Piłata bywał wody misą
jak do mordy psiej krata kagańca
była sekwencja spojrzeń w oczy milczące
i świata cięcie na plastry cieńkie
myśli tamy pękały od palenia brązem
rozumem sercem okiem i szkiełkiem
tę rozmowy dakadę na tamtej poręczy
co świat bielą kokonów utkał
której echem i drganiem głowa wciaż dźwięczy
zapamietam być może do jutra
potem skoczyłaś nagle w rozwarty odmęt
gdy dąć w żagle zaczął ci żywioł
w jednej chwili straciły kształty i formę
wszystkie myśli których przecież nie było
i teraz stoje i patrzę jak wzbijasz się wyżej
jak lecą wraz z tobą twych dzieci dwa cienie
ręce wiotko objęły świat cały krzyżem
a mi serce przebiły zdumieniem
przysięgnij że nie wybaczysz mi swoją duszą
obojętnie gdzie teraz jesteś
że proroctwa moje cię nie poruszą
chociaż już zagięły przestrzeń
i teraz z każdego piętra co w trójcy mijasz
ślesz mi jakąś kartke zbędną
w której mocno nadzwyczaj jak w pętli szyja
podkreślasz że nie wiem co to jest jedność
w snach śmiałych wyśnionych w tą czerń nocy szczerą
nie śmiałbym przypuszczać nigdy
źe w zgiełku tych żali dzielenia przez zero
zawalę się ja wraz z tym mostem z dykty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 kwietnia 2020
chyba łatwiej jest rozwarstwić czas
niż poskładać wspomnienie człowieka
ze słów czy innych strzępów
wbić mu się w klapy
igłą orderu za wtrwałość
cierpliwość głupotę lub niefrasobliwość
- niepotrzebne skreślić
wszystkie te dwuszeregi
bohaterstwa nadziei i wielkich planów
można by już dziś o kant dupy strzelić
gdyby nie to że jutro znów
innego, kolejnego, innymi słowami
żeby się nie powtarzać
przez te wszystkie szarości i odcienie przemilczenia
zbyt wielu z was drodzy przyjaciele
znałem tylko z widzenia
Towarzysz ze strefy Ciszy, 14 kwietnia 2020
pamiętasz? mówiłem ci że się spotkamy
- pardon- pisałem do ciebie
już dziesięć lat temu
chociaż nic się nie zgadza
pora dnia, epoka, kraj, dzieci
ten świat nie jest taki trudny do przewidzenia
- zresztą- tyle jest przepowiedni i almanachów
że aż dziw bierze gdy się słucha tej
kakofonii niedosłyszeń i zbłądzeń
ale jednak jest tak jak mówiłem
była wojna,złote runo, tsunami,
święty graal i koniec świata
ale poczekaj
jak już cię spotkałem
- tutaj mam tamten list-
to gdzie ty teraz mieszkasz?
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 kwietnia 2020
mój okres połowicznego rozkładu
minął już dość dawno
przed pierwszą randką w sumie
mówią- marnujesz się tu chłopie
powinieneś grać co sił
z twoimi kartami mógłbyś policytować
dobry spektakl to taki
w którym wszyscy na końcu giną
ale szybko da się dokoptować część drugą
tę która dopiero budzi tęsknoty za życiem
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.