14 stycznia 2019
Migawka IX (z górskich opowieści)
Może siedział tam długo, a może zaledwie chwilkę. Na pewno zdążył się rozsiąść i rozmarzyć. Przyglądała mu się zaledwie chwilkę zanim ją dostrzegł. Wiedziała dobrze. Czekał na nią.
-Tylko po co? Po co się czeka?
Dziwne pytanie. Ale ta odpowiedź wcale nie była oczywista. Nie chciała napotkać jego oczu. Nosiła lustrzane dziwne okulary. Zastanawiała się co myśli. Próbował nie wyglądać jakby taksował ją wzrokiem.
- Bez sensu.
Wiedziała, że przygląda się jej równie bacznie co ona jemu.
- Obwąchiwanie. – jakoś niemrawo stwierdziła w duchu.
Matko! Nie widziała go z 5 lat. Może 6? Może więcej. Nie mogła sobie przypomnieć. Próbowała przywołać jakiś obraz. Coś czego można się uczepić w myślach. Nic. A skoro nic, musiał przecież nic dla niej nie znaczyć.
- A jednak tu jestem. Załatwimy to szybko.
- Herbatę? Kawę?
Ocknęła się. - Tak, może. Nie wiem. Poproszę herbatę. Góralską.
- Zamówiłem coś do jedzenia. Czekam już chwilę. Zjesz?
Nie. W takich chwilach się nie je. Jedzenie rozprasza uwagę. A pewnie o to mu chodzi. Zresztą on jeszcze nie wie, że nie jadam. Nie lubię. On musi lubić skoro zamówił czekając. Ja popijałabym herbatę. Tak, herbatę właśnie. Można bawić się kubkiem. Zająć trochę nerwowe ręce.
- No więc … czego właściwie chce?
Coś mówił. Nic z tego nie chciała usłyszeć. Nic z tego nie będzie miało znaczenia kiedy już się odwróci i odejdzie.
- Zimno? Trzęsiesz się chyba.
To przez ten dziwny ziąb. Był środek lata. A ona naprawdę się trzęsła. Weszli do środka.
- Dam Ci kurtkę.
- Dziękuję. Mam sweter w samochodzie. Tutaj kawałek.
Nie, nie parkowała na dole. Przecież była już i tak mocno spóźniona. Nie była niegrzeczna. Uprzedziła. On był wcześniej niż się umówili. Mówił, że chciał się rozejrzeć. Nigdy tu nie był. A widok taki piękny.
Przyznała mu rację.
Teraz musi już iść. Oczywiście, podrzuci go na dół. Jest coraz zimnej.
- Czy wezmę go w góry??? Szuka frajerki??
- Dobrze. Pilsko w przyszłą środę?
Prychnęła trzęsąc się nadal. Nie widział już tego na pewno.