6 grudnia 2010
Popołudnia nieprzytomne (Monice - zaległy)
tyle razy przyrzekałem sobie że nie
zostanę sam
że ślepy wiersz mojego życia się
nie skończy
lub skończy się jak kolorowy film
i nikt nie wyjdzie z kina
tyle razy mówiłem kiedy oddychałaś
oczy mgła zabawy w tkliwość
tyle razy wierzyłem w swoje wiersze
jakby tusz mógł przykryć całą
kartkę
otwieram oczy myśli jak powywracane
kosze na śmieci
pada deszcz czas jest odpowiedni
wypocone symbole niedoszłych
przesileń
tych obok nas bezczasowych
za to miejsca pamiętam
ale czy wyobraźnię można nazwać
pamięcią
popołudniowej kałuży nikt nie
widział
nikt nie przechodził
nie skończyłem wtedy pisać
kawa wystygła
chyba tańczyłaś
kiedyś naprawdę wierzyłem w poezję
na drodze leżał rozjechany kot
prawda najwyższa bo
niewymagająca tłumaczeń
przestaliśmy oddychać