Proza

Leszek Czerwosz


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

24 grudnia 2019

przejście graniczne

Niczego nie rozwiązuję. Samo się dzieje. Miejsce nadmiernie nażyte [Lucile 2019 Confessio, ponieważ… alea iacta est]. Człowiek nadmiernie nażyty. Forma bierna, imiesłów od czasownika, który się nie napełnia, nie przepełnia. Bo jakże komuś powiedzieć, że już się nażył. To jak nażarł się. Naśmiał się, wystarczy, teraz niech się napłacze. Czy to jest ten Rubikon, kiedy przekracza się niewidoczną granicę? A może magiczna zamiana ilości w jakość.

Prawo do Nazwy Własnej, niekoniecznie potwierdzona notarialnie, ale społecznie. Bo inaczej można podejrzewać uzurpację, o którą każdemu równie łatwo. Nawet postawa nadmiernie skromna jest równie dobrze wyzywająca, prowokuje do wzbudzania w innych współczucia, a to może być pułapka zachłannego narcyza, emocjonalnego wampira, wstęp do mega manipulacji. Może lepiej mieć do czynienia z grubokościstymi, kanciastymi chamami. Przynajmniej wiesz, czego się spodziewać. Nie wyprowadzą.

Empatia. Czy słowo to zostało wymyślone teraz dopiero, gdy, przynajmniej w ograniczonym środowisku i cywilizacji, występuje nadmiar dóbr i dostatek pokarmu. Gotowi jeść tylko roślinki, polować tylko smartfonem. A mokrą robotę wysyłać daleko, daleko od siebie, aż na autsorsing (outsourcing). Byle się nie zachlapał garnitur.

Tak, nażyliśmy się, czas na zmianę pokoleniową. Może nie stoi kolejka, ale kilka osób już łakomie patrzy, aby podchwycić i dalej myśleć, jakby swoje własne. By podpisać się pod cudzym, inkorporować. Jak zobaczysz i sam zrobisz, to mówią, plagiat. A jak zobaczysz, zapomnisz i zrobisz, to inspiracja twórcza. I niby niewielka różnica, a gasi wyrzuty sumienia. Taki trick wielkiego artysty. Tym większego, im taki więcej umie przechwycić, zaabsorbować, autoryzować. Ale w ostatecznym rozrachunku to niewiele daje. Jak na autostradzie, czy zatłoczonej ulicy. Pchasz się, wymijasz, omijasz, a na końcowych światłach do raju jesteś raptem pięć minut wcześniej.

Do przejścia przez granicę potrzebny jest przewodnik. Najlepiej, gdy idzie razem do tego samego celu. To i pomoże nieść bagaż i jakoś raźniej. Ja też czasem przewodzę. Ufają mi, co jest bardzo przyjemne. Ale na mnie jeszcze nie czas, dlatego wysiadam z wagonika kolejki linowej w ostatniej chwili, gdy tylko rusza. Jakaś deska ratunkowa zawsze się znajdzie. Niektórzy uważają, że zostali wkręceni. A potem już nie mają wyjścia, jeśli nawet zmienią zdanie w ostatniej chwili. Za duży tłok i nie można się przecisnąć, by w biegu wysiąść. Nie wszyscy są w pełni sprawi, by tak zrobić. A zresztą nie ma już powietrza, więc nawet krzyków nie słychać. A potem już nie mam z nimi kontaktu. Nigdy. Tak jest lepiej. I nie tęsknić.

Odchodzić powinno się po cichu, samotnie, bez przerywania ciszy przedstawienia. Świat tego nie lubi.Nadmiar patosu.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1