23 września 2015
nie umiem pisać prozy cd11
Dzisiaj przewieźli mnie do szpitala rehabilitacyjnego. Karetką. Jednak nie było nawet w połowie jak poprzednio, kiedy z przystojnym sanitariuszem rozmawiałam o imprezach i festiwalach muzycznych, nie mając pojęcia w jak poważnych tarapatach jestem. Teraz owinięta szczelnie w kokon bluz, kurtek i kocy, prawie nieruchoma jechałam z babcią, która co chwilkę upewniała się czy nie jest mi niedobrze. Jest na mnie zła za rano, kiedy to jej euforię spowodowaną pojawieniem się przy moim łóżku laptopa zgasiłam histerią. Być może nieuzasadnioną. Na tapecie mam zdjęcie z urodzin A; kilka tygodni przed moją operacją. Wyglądałam prześlicznie. Babcia uparła się, że musi koniecznie zobaczyć to zdjęcie,Odmówiłam, płacząc, argumentując, że ‘nie chcę patrzeć na ładną mne, bo już nigdy taka nie będę.” Onna też płakała i powtarzała, że przecież jestem. Od tego momentu rozmawia ze mnę trochę inaczej. Potem były kolejno wycieczki logopedy, rehabilitantów i lekarzy. Wszyscy utrzymywali, że sprawdzają jak się czuję. Mam świadomość, że chodzi bardziej o to jak mój przypadek reprezentuje ich podpisy w karcie. Na początek pielęgniarki przekonane o mojej samodzielności oddelegowały mnie na część dla chodzących. Po przeprowadzeniu szczegółowego i jak się okazuje standardowego wywiadu, w którym było nawet pytanie o robienie sobie kanapek, zrezygnowały z tego pomysłu. Poczułam ulgę, bo ta pierwsza sala była pełna kobiet znacznie starszych od mojej babci i w widoczny sposób spragnionych towarzystwa. Na drugiej jest dziewczyna M. Wygląda na moją rówieśniczkę. Z gadki pielęgniarek wynika, że po podobnej operacji i wcześniej ciężkim wypadku komunikacyjnym. Jednak jest ode mnie trochę starsza tylko bardzo wychudzona. Obok mojego łóżka leży pani J. Nie zdążyłam zdecydować, czy ją lubię, bo prawie się nie odzywa i nawet nie siada. Jest po siedemdziesiątce i jak mówi M. trudnym udarze. A. od zdjęcia urodzinowego ma do mnie jutro przyjechać. Z pomocą mojej siostry, która w trakcie rozmowy była moimi drugimi oczami, porozumiałyśmy się w tej sprawie na Fejsbuku. Jutro jest sobota, więc nie ma żadnych zabiegów ani ćwiczeń. Trochę się ich nie mogę doczekać. Ciekawe jakie tu mają jedzenie. M. opowiada, że nie takie jak sama gotuje, ale smaczne. Matko, ile ta dziewczyna gada. Ja też będę musiała. Pielęgniarki powiedziały jasno, że tutaj nie ma głową ani na migi. Jedni mówią lepiej inni gorzej, ale należy rozmawiać. Czuję, że z M. szybko nadrobię.
ps.1. Jutro są kolejne urodziny A.
ps.2. Obroniłam się i pojutrze odbieram dyplom!