22 czerwca 2017
Studium środowiskowe
Drogie dzieci mamy tylko trudne odpowiedzi
na proste pytania. Więc może jednak lizaczka?
Tam nie chodźcie, tam mieszka wariatka,
może nawet czarownica. Wyplata
wianki i rzuca je do sedesu.
Żadna to wróżba, ale spływają,
zapewne do morza, oceanu
— bardzo dużo wody i daleko do domu.
A na podwórku kałuże,
lecz nie pijcie z nich wody. Na brzegach
straceńcy liczą drobne.
Pozostałości po życiu, minionym.
Oni po prostu zapomnieli umrzeć. Albo śmierć
boi się przejść przez bramę.
Tę, w której często znikają bywalcy ławeczki.
Na ścianach spisane wszystkie chwalebne czyny
mieszkańców.
Oraz epitafia miłości, niekiedy z pokłosiem.
Teraz do domu, noc zapada, reszta jest milczeniem.
Z rzadka przerywanym krzykiem.
Drogie dzieci, może kiedyś same sobie odpowiecie,
teraz żreć te cholerne lizaki.