28 maja 2010
Performance
Kardynał Richelieu był wrogiem muszkieterów, szczególnie
czterech, a na drodze ku zbawieniu trzeba sprawnie rzucać
kostką. A ja wciąż czekam na cud, cudek malusieńki
aby potwierdzić konieczność budowy katedry, Notre Dame
na przykład – ale niekoniecznie.
W oczekiwaniu zmiany na lepsze zapuszczam korzenie
w fotel i ciszę. Kruszejąc powoli moczę wargi w kieliszku
spirytusu, nie wiem czy to objaw ignorancji czy pokory.
Później piszę, za wiele, aż do utraty kontroli nad klawiaturą.
Świt drga za oknem, liczę że ten błysk w oku to zapowiedź
a nie odbicie rozednienia i latarń milknących. Nie, nie będę
po raz wtóry tłumaczył słów. I do tego ta drwiąca morda
księżyca. Może to nie koniec, lecz i nie początek.
Tylko nie mówcie że sam sobie jestem winien, to na nic,
a i wyjaśnienie mizerne. Naprawdę chciałbym wiedzieć,
dlaczego i kiedy - ale różnie to bywa w życiu, przeróżnie
(szczególnie w kwestiach odpowiedzi).