28 stycznia 2017
"GDZIE JEST RYSIEK?" cz. IV
Andżela: No dobra... To jedziemy! Raz! Dwa! I!
Rysiek, Bolo, Piącha, Badyl:
Seksapil to nasza broń kobieca...
Zofia: Stop! Co to jest?
Piącha: Co? Co? Jak to co? Piosenka to jest?
Zofia: Piosenka? A jakaś taka niezbyt melodyjna...
Piącha: Bo proszę władzy, w piosenkach nie o melodię chodzi!
Zofia: A o co?
Piącha: O tekst! O tekst się rozchodzi! Tekst że tak powiem – Rządzi! No i żeby było o czymś!
Zofia: O miłości!
Andżela: Mam złe przeczucia...
Rysiek: Dlaczego?
Andżela: Nie wiem, ale mam...
Rysiek: To może spróbuj mieć dobre!
Zofia: Nie szeptać mi tam gdy prowadzę śledztwo.
Bolo: Ale ja tu milczę jak grób!
Badyl: A ja jak mogiła!
Piącha: A ja jak mauzoleum!
Andżela: Ciszą powiało, ciszą cmentarną...
Rysiek: Cicho wszędzie, cicho wszędzie – Co to będzie, co to będzie?
Zofia: Co będzie to będzie! A będzie to co ja postanowię że będzie. O! Wiem! Wynik śledztwa będzie. I podejrzany też będzie. W areszcie on będzie. Bez dwóch zdań!
Piącha: Podejrzany?
Andżela: Tak jest! Podejrzany i poszukiwany! O tu mam gdzieś list gończy na podstawie zeznań świadków.
Rysiek: Świadków? Jakich Swiadków? Ryszardzie jesteś kretynem!
Andżela: Pani ciś mówiła?
Rysiek: Nie! Ja tu! Tak tylko! Język chciałam rozprostować! Wie Pani, jak się dużo spiewa to można sobie nadwyrężyć jamę ustną. Skręcić język, zwichnąć żuchwę, naciągnąć wargi...
Badyl:Ależ Lusiii...
Andżela: Tak! Właśnie! Myślę że czas na gimnastykę aparatu mowy! Znaczy śpiewania aparatu! Chór! Na raz! Na dwa! Z języczkiem! O tak! Ślicznie! Panie się do tego zaangażują! Nadymamy się, nadymamy!
Bolo: Przepraszam?
Andżela: Tak?
Bolo: Nie mogę się nadymać
Zofia: A dlaczego? Niech się Pan nadyma. Mnie to w konfrontacji z listem gończym nie przeszkadza.
Piącha: Bolo!
Bolo: Tak Szefie!
Zofia: Szefie?
Bolo: Ups! Tak Szefowo?
Piącha: Ty się Bolo nadymaj jak ci Pani Władza sugeruje, bo jeśli na podstawie twojej facjaty nastąpi rozpoznanie – choćby fałszywe – i pójdziemy do pierdla – choćby niesłusznie – to ja ci tę facjatę zedrę z czaszki i nadmucham przez otwór szyjny jak balonik! Comprende?
Bolo: Tak jest Szefie!
Piącha: Bolo!!!!
Zofia: No nic. Widzę że nic nie widzę. Znaczy podejrzanego nie widzę, ale żeby z formalnością była zgodność, to poprosze o wystąp do porównania.
Andżela: Że o co Pani poprosi?
Zofia: O wystąp! Tu! Dwa kroki ku światłu, bo w ciemnościach to ja nie widzę. Batman nie jestem!
Badyl: Batłumen!
Zofia: No! To kto na ochotnika?
Badyl: Ochotniczkę!
Zofia: No tak! No tak! A co ja powiedziałam?
Badyl: Że na ochotnika. Ochotnik – rodzaj męski; Ochotniczka – rodzaj żeński... Ciekawe jaki będzie rodzaj nijaki...
Rysiek: Nijaki właśnie.
Zofia: Nijaki podejrzany, nijaki poszukiwany, nijaki ukrywający się w kamienicy przy Mariana Rokity Cztery. Panie się ustawią w szeregu zbiórka!
Piącha: Jest w szeregu zbiórka
Zofia: Dwa kroki naprzód marsz!
Piącha: Jest dwa kroki naprzód marsz!
Zofia: Twarzą w stronę światła!
Piącha: Jest twarzą w stronę światła. Ale może lepiej nie?
Zofia: Nie dyskutować!
Piącha: Jest Nie dyskutować!
Zofia: Czytam rysopis i porównuję z materiałem ludzkim okazanym. Tak jest?
Reszta: TAK JEST!
Zofia: Miły Wysoki Brunet o imieniu na eR...
Piącha: O w mohdę... To Hysiek! Wiedziałem!
Rysiek: O w mordę... To ja! Wiedziałem!
Andżela: O w mordę... To ty? Nie wiedziałam!
Zofia: Cisza! Apeluję o spokój. Proszę się rozejść. Stój. Proszę się nie rozchodzić. Proszę się nie ruszać bo będę strzelać. Halo Baza! Halo Baza! Tu Modrzew! Znalazłam podejrzanego. Trzymam go na muszce w lokalu przy ulicy Mariana Rokity Cztery. Przyślijcie posiłki (Bolo zachodzi Zofię od tyłu i wali ją w łeb. Zofia pada nieprzytomna).
Reszta: Bolo! Coś ty zrobił???
Bolo: Myślicie że zamówiła nam kebab? Odrobinę zgłodniałem!