27 lipca 2010
Proces
Na pierwszym miejscu zawsze jest rutyna 
widoczna w oczach ludzi o twarzach Himilsbacha. 
wczoraj byłem pacjentem oddziału patologii
dorastania, a dziś wiem jak pachnie skóra
niemowlęcia. zapatrzyłem się na odbicie w lustrze. 
mam na twarzy więcej wiosen niż zim i podobieństwo
w postrzeganiu zmiennych warunkujących postępowanie. 
wychodzę na zewnątrz. dozorczyni zamiata liście 
w lewą stronę, a na szyldach reklamowych 
litery tworzą niezrozumiałe kształty.
prześladują mnie parzyste numery linii autobusowych 
i kobieta sprzedająca na rogu cytryny. zapach 
ud nie pozwala za wcześnie zasnąć. 
czy dlatego przez tyle lat wciąż zza okna 
oglądam te same seriale? 
darujcie sobie komentarze.
wiem że proces rozkładu przebiega bez zarzutu.
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade