10 września 2010
Składak
Skończyła mi się gwarancja, hura, hura, jestem gotowa
- już się mogę zepsuć. Pewne jak w banku, że sam
mnie nie naprawisz, a innym nie pozwolisz, bo ktoś odkryje,
że z winy właściciela cały ten ambaras. Wszystko się wyda
i ty wydasz na mnie. Spoko majonez, jak mówi Rysiu Be,
morowy poeta ze Śląska - mogę skrzypieć spokojnie,
dostojnie rdzewieć, szperać w naszym tajnym archiwum
- aż do skończoności. Nikt do mnie nie zajdzie, to pewne.
Między radiem szarotka w stanie spoczynku, a pękniętym
akwarium, ostrożnie rozbiorę się na części, sprawdzę
zasilanie, przewinę silnik. Potem się po sobie przejadę.
Jeszcze bałagan, nie rozpoznaję wszystkich części, ale
jak się rozłożyłam, to i złożę. Może w końcu wprawię w ruch.