7 listopada 2011
bezimienne frustracje
Od stuleci poeci haftują wierszem
poematy o miłości większej od
śmierci malarze plują obłudą
obwisłym madonnom zmarszczek
skąpią kolejne jutra pachną
fałszem forsą farszem bzdur
gdzie męskie ciało jest dzikim
ugorem nieukształtowanym
żadną cywilizacją żadną religią
wznosi się posągami szuka
odbicia w kobiecie chłonie
jej zapach pożądaniem
i fascynacją jest jej księzycem
snem nocy letniej
ciągłym wojownikiem
w wolności odnajdujemy
tajemnice naszych dusz
ponad snem i czasem
w gwiazdach zapisana
nieśmiertelność pali
kolejną historią
kolejną miłością
dopóki grób nas nie uwolni