Proza

Marek Tykwa


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

11 października 2014

Natka

Pytam się kierownika w pracy, czy posypać mu makaron natką i czy w ogóle lubi natkę. Chciałem być zwyczajnie miły, czasem mi się zdarza. Zamówił sobie na obiad makaron z kurczakiem i warzywami, a na drugie danie kotleta schabowego. Mówi, że najbardziej to lubi lizać cipkę swojej żonie, ale jak nie ma żony to wtedy najbardziej lubi natkę. Oparzyłem sobie rękę tłuszczem, nie wiem po co to powiedział? Chciał się ze mną zintegrować, czy co? Chciał zagrać fajniejszego niż jest w rzeczywistości? Pokląć jak facet z facetem? Oczywiście apteczka jest pusta. Dzisiaj jest pusta, wczoraj była pusta i jutro też będzie pusta. Panie kierowniku pan kupi w końcu ten panhenol na oparzenia, ja rozumiem, że oszczędzamy na wszystkim, ale ile można szczać na rękę. Zdaje sobie pan sprawę z tego, że będę dzisiaj robił jeszcze panu kotleta? On taki fajny myśli że jest, że niby te teksty, które wysypuje z rękawa mają go bardziej w tym przekonaniu utwierdzić. Ile to trzeba mieć w sobie zaparcia, żeby się tak oszukiwać. I wszystko zawsze musi być oczywiście odnoszone do tego prymitywnego związku z genitaliami. Jego zmienniczka też nie jest lepsza, potrafi przy obiedzie opowiedzieć o swoim okresie albo o innej przygodzie związanej ze swoją pizdą. Przecież ja tego nie potrzebuję słuchać. I znowu muszę sobie obszczać rękę, bo przecież jak tamten się po coś ruszy to można czekać miesiącami.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1