Proza

Marek Tykwa


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

24 października 2014

Ciasta

Mój szef jest lekko ograniczony. Każe mi robić ciasta, a ja tego robić nie umiem, no normalnie za chiny nie potrafię, nawet jakby mnie dusili i grozili utratą życia. Więc każe mi się nauczyć, a przecież to nie jest takie proste. Dla niego to jest kolejne zdanie, które sobie od tak wypowiedział i już. Myśli, że jak mi płaci to może wymagać niemożliwego. Sprawa się normalnie zrobiła napięta jak bycze jaja. Nauczyć to się można przerzucać kartki papieru czytając książkę, mówię do niego. To są dwa różne zawody, to tak jakby powiedzieć fryzjerowi o lekkim sposobie bycia, którego szef ma remont domu i szkoda mu pieniędzy na budowlańca, żeby zaszpachlował ścianę, a on ma natychmiast rzucić grzebienie oraz suszarkę i łapać się za kielnię. Nie jest ważne, czy to umie, czy nie, ma się nauczyć i kropka. Przecież to niedorzeczne. Znowu go zabolały gnaty od mojego pyskowania. Przy starym nikt nigdy oprócz mnie nie zamierzał w całej mojej karierze niczego powiedzieć, wypluć z wątroby swoje wywody życiowe odnośnie pensji, warunków pracy lub czegoś co zawsze jest do powiedzenia. Za plecami owszem, ale nie w oczy, tylko ja, jak ten hemoroid zawsze dokuczający w dupie biorę tą odpowiedzialność na siebie i wstawiam się za innymi, chociaż nie wiem czemu, bo od wdzięczności ludzkiej to można tylko okuleć. Widocznie jest to w mojej głupiej naturze. Zawsze jestem wszędzie widoczny, jak wyrwany bez znieczulenia ząb, który jeszcze krwawi w szczypcach dentysty. Stary ma pewnie mnie już serdecznie dosyć przez te wszystkie lata, bo ile można mieć wyrwanych zębów, przecież żaden przeciętnie żyjący człowiek nie posiada aż tylu. Szef zawsze wygląda jakby mu wczoraj umarł ktoś bliski, albo sam zamierzał w najbliższym czasie coś popełnić, pewnie przeze mnie tak ma, albo przez arbuzy w dupie. Ostatnio urodziła mu się dorodna córka, widziałem, pochwalił się, pulchna i wyglądająca jak ludzik michelina. Może zarywa noce, bo żona ma depresję poporodową i drze się na niego jak stare prześcieradło, a on nie wie gdzie ma się schować. Może też zbyt często przypada mu kolej mycia jej, a za tym nie przepada. Trudno ocenić, przecież go nie zapytam wprost, chociaż jak zaczynam coś mówić, albo mnie pytają co mam do powiedzenia, bo zawsze w końcu pytają jak się w ogóle nie odzywam, to jestem przekonany, że jest przygotowany na zgrzyt swoich zbolałych kości. Owszem, zdarza się też, że go czymś zaskoczę, bo nie jest w stanie przecież wszystkiego przewidzieć. Widzę wtedy unoszącą się powoli brew pokerzysty, a twarz nabiera wyrazu najbardziej zbliżonego do zaskoczenia, bo choć trenuje mimikę przy kartach w kasynie to jakoś nie udaje mu się tego ukryć, nawet wtedy gdyby trafiła mu się trójka, a on by wymieniał tylko dwie karty. Także mówię mu, że nigdy w życiu żadnych ciast nie robiłem i nie chcę nikogo otruć. On siedzi zrezygnowany i zapala kolejnego już papierosa, szarość cery zdradza zaawansowany nałóg. Mówi, że się zastanowi, a ja już mogę odejść i przystąpić do pracy, bo przecież nie będę się z nim zastanawiał nie wiadomo nad czym.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1