23 maja 2010
OKOLICA ZBAWIENNA
Okolica moja pogodna, zbawienna
- domy, płoty, zakręty, życiorysy.
Chwali ją rzeka roztrzaskanych
pustych okrętów po piwie.
Dniem sosny unoszą gapiów do nieba.
Odzyskawszy rozum, idą dalej.
W niczyim lesie porzucają śmiecie,
na oślepłym skrzyżowaniu, wierne psy.
Żony żegnają po trzydziestu latach
i nadziejach miłości. Tylko zmarłe matki
w chwilach słabości lub wieczornego zamroczenia
głaszczą czupryny dawno dorosłych dzieci.
Sąsiedzi uparcie wyglądają deszczu
lub zaklinają ulewę. Pieniądze pachną
mlekiem, krowim moczem, potem
sprawiedliwych, pijaków i złodziei.
Łąka i drzewa ze szczęśliwej ryciny.
Lata i miesiące spokojne, rozważne.
Czasem tylko zmarszczki orzą
zbyteczne czoła.