Proza

wierszeIreny


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

13 września 2010

Bajki 2000-2006 2.Martwa natura

Mama właśnie wróciła ze sklepu i rozpakowała zakupy. Najpierw włożyła chleb do chlebaka, żeby nie obsechł. Potem sery i mleko wstawiła do lodówki, a owoce położyła na stole. Na koniec umyła owoce, to znaczy truskawki, banany, agrest i winogrona, które ziewając budziły się ze snu pod wpływem orzeźwiającego,
gorącego strumienia. Po kąpieli Mama zawinęła owoce w czystą ściereczkę i lekko poklepała aby wytrzeć wodę. Kiedy położyła je na stole wszystkie miały wesołe i zadowolone minki. Były piękne i kolorowe, i miały dużo witamin.
-Ach, jak miło - westchnął banan - przypomniała mi się Afryka i ciepłe słońce prażące moją skórkę.
-Ja tam nie lubię gorącej wody - oburzyła się truskawka - zupełnie się po niej rozpływam, zwłaszcza jeśli zdążę już przejrzeć i jestem mięciutka.
-A my zgadzamy się z bananem - zaszeptały cicho winogrona poruszając tanecznie kuleczkami - gorąca woda zmywa z nas wszystkie zarazki i potem pięknie lśnimy.
-Ja też właściwie nie mam nic przeciwko wodzie - powiedział poważny agrest - zazwyczaj jestem twardy i nawet mam taki
lekki meszek do obrony przed szkodnikami, a krzaczki, na których rosnę mają kolce. Trzeba uważać kiedy się mnie zrywa, żeby nie pokłóć sobie paluszków.
Właśnie Mama z Alą weszły do kuchni więc owoce umilkły i zaczęły się przysłuchiwać rozmowie.
-Widzisz Alu - powiedziała Mama - każde z tych owoców rosło na innym miejscu, a teraz wszystkie są u nas. Niektóre musiały przebyć długą drogę samolotem na przykład banan lecz dziś wszystkie będą nas cieszyć swym smakiem w sałatce owocowej, a niektóre nawet wylądują w kisielu.
-Ale one są ładne - westchnęła zachwycona Ala - chyba je narysuję, tylko muszę wziąć kolorowe kredki: żółtą dla banana, czerwoną dla truskawki, zieloną dla agrestu i fioletową dla winogron.
-Tak Alusiu to dobry pomysł, twój obrazek postawimy na stole i przy obiedzie Tata i Tomek będą wiedzieć z czego zrobiłyśmy tę pyszną owocową sałatkę. Może kiedyś oni taką dla nas zrobią - powiedziała Mama i obie z córeczką zaczęły się śmiać, bo
wiedziały, że ich mężczyźni nie lubią gotować.
W czasie, kiedy Ala malowała obrazek, Mama przygotowała obiad i sałatkę. A po obiedzie cała rodzina, jedząc pyszny owocowy deser, podziwiała dzieło Ali. Tata powiedział, że to co Alusia namalowała, to się nazywa „martwa natura", a
Tomek zażartował, że ma całkiem pyszny, żywy i świeży smak.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1