Yaro, 1 marca 2020
dwa tysiące dwadzieścia idę mówię do teścia
w tłumie ludzi nikt mnie nie zauważa
chcę biec lecz nie widzę w tym celu
ludzie usłyszeli o korona wirusie
ja nie mam korony jedynie berło kolor złoty
uciekam ale nie mam dokąd ścigają mnie drony
jak cel jestem namierzony taki Namibian
skulony przy murze czekam na strzał prosto w oczy
mijam myślami czasy gdy byłem mały
przy mamie było dobrze bardzo boli czas gdy omija nas
raz po raz wciskam gaz palę hajs gdy zimno
drewna już nie ma pustynia wyrasta gdzie był tu las
uciekam zdenerwowany lub wkur nie umiem tego nazwać
wszystko trafia szlag jak w dziesiątkę na strzelnicy jeszcze raz
buraczarzy świat obraca się w epokę kamienia i kii leszczynowych
Yaro, 27 lutego 2020
na tarasie ułożyłem w fotelu słabe kości
patrzę przed siebie pragnąc widzieć więcej mocniej
tutaj las mi wszystko zasłania
na niebie kilka chmur lecz nie będzie padać
drzewa osadzone w ziemi tak mocno aż boli
odzieram je z liści i kory
sterczą gołe kikuty
jak palce zamarłych do nieba skierowane
prosząc o coś czego nie widać
wydaję się jakby za chwilę miało stać się to
apokalipsa dzieje się na naszych oczach
zimno zaczyna padać deszcz kropla za kroplą
na tarasie smutno szaro nudno
szpetny wiatr zamiata kurz i pył z popielniczki
ostatni oddech kilka zaciągnięć papierosem
mam dość rozmyślań pędzenia myśli i słów wylanych na papier
zamykam pewien rozdział gdzie nie istnieje
patrz na drzewa słuchaj szeptów
te słowa nie bolą otwierają oczy
Yaro, 27 lutego 2020
Polacy my naród
może niewybrany całkiem udany
nas wypełnia siła wiara której nikt nam nie odbierze
pracowici dorównują nam jedynie pszczoły
prawda trwa w każdym
żyjemy ponad czasem
wieczność układa puzzle z gwiazd
Bóg co w Niebie i na Ziemi
chadza między wierszami alejami
z naszych myśli słów i snów
wtopieni w zieleń biegniemy leśną ścieżką
oddychamy głęboko puszczasz mi oko
poprawiam grzywkę
samoprzystrzyżoną białą od słońca
leśne owoce smakują jak rozkosz
co zmiękczacza podniebienia
kraj gdzie lepiej żyć się nie da
orzeł penetruje przestrzeń
koń co ściga się z psami
z bujną grzywą napina się parska
zamiata wiatr pył co po nas wnet zostaje
Yaro, 20 lutego 2020
droga która się nie kończy jak opowieść starca
na progu przysiadł snuł baśń
palił fajkę dym w obłoku niósł słowa w eter
uszy moje chwytały każdy dźwięk
zasłuchany pamiętam każdy jego ruch
każdą zmarszczkę odsłonił je czas
drżąca ręka drżący głos nie ze strachu
życie zginało go wciągał go ląd skąd przybywamy
i gdzie odchodzimy by dalej snuć mniej błądząc
Yaro, 17 lutego 2020
nie tak dawno zapadła noc
cała utkana z gwiazd
na murku zimnym od lat
siedzisz przy mnie
tak wtopieni w siebie jak ptaki
całkiem niebieskie masz oczy
moje zielone koloru piwa
szczęśliwi patrzymy w górę
wyczekując ciepłego poranku
głębokie oddechy sklejamy latawce
puszczamy bańki
kaczuszki w ślepych kałużach
mały łyczek nektaru
zbliża myśli do raju
Yaro, 10 lutego 2020
nie pojmuję drogi która skręca
świat ze mną mija się na zakręcie
wiem tak niewiele niewiele mnie nauczono
niewiele pamiętam bo nie chcę pamiętać
bo jeśli kłamstwa są prawdą to czym jest prawda
gdzie szukać jej by nie obrazić Boga
dni mijają się z cieniem nocy
ja też mam swój cień gdy słońce nade mną
Yaro, 8 lutego 2020
jak dziki ptak na uwięzi
pusty step łąki łan
dzikich ptaków się nie więzi
w tym stanie trwam
rozciągam ramiona
patrzę na rozstaw przestrzeni
wolność przede mną to ona
świat kolorami zieleni się mieni
zielony to kolor ukojenia dla oczu
czuję zapach siana słoma pod nogami
czuję zapach dzisiaj spadło sporo deszczu
świat buduję z papierów origami
wolnym być nierealne do spełniania
zapominam się by dalej iść
moje życie sekundy i mania
mam dużo własnego ja mówię dość
Yaro, 5 lutego 2020
Bóg dał ci życie
byłeś niepokaźny
by nabrać sił
wypijałeś mleko matki
wyrosłeś na żołnierza
jak dziadek i ojciec
zrozumiałeś czym jest honor
bo w nas jest siła
nieodparta odwaga
nie wszystko można kupić
sprzedać się łatwo
by dojną krową być
w niewoli od lat
oddać życie bo co cenne
zabiorą tobie
wolność i ziemię
walcz z całych sił
na straży stój
czujny odważny orle
Yaro, 31 stycznia 2020
kolejny epizod przechodzi gładko
wbijasz wzrok w zimne szkło
okno szare w samotne dni
pada dziś zimny deszcz
za twarzą chowasz kilka twarzy
twoje oblicze ma drugie dno
zmieniają się pory roku
zmieniasz się ty
Yaro, 30 stycznia 2020
nic tu po mnie
szary dzień
kontur twarzy czarny
nie znaczysz dla mnie nic
żadnych wspomnień żadnych śladów
było nas dwoje
pozostało rozerwane serce
prócz drogi która błądzi z nami
prowadził nas świat przez blaski i cienie
ogień w kominku zgasł
papieros za papierosem
żar popiół dym
osobno tak dobrze mi
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.