31 maja 2018
Zaproszenie
Uwielbiałam podróż w drewnianym przedziale, było chłodno i przyjemnie. Z moją ciocią Danusią i jej córeczką jeździłyśmy do chrzestnej matki nad świder. Miała piękny ogród, domku nie było widać, bo stapiał się kolorowymi, kwitnącymi kwiatami i wysokimi trawami, malwami. Spędzałyśmy całe dnie na podwórku, rozmawiając przy herbatce. Jadłyśmy z owocami ciasteczka. Biegałam razem z Weroniką w koło i dolatywałyśmy do stoika, dostawałyśmy całusy. Byłyśmy wszystkie uśmiechnięte. Przez jaskrawe słońce wszystko oplatała zieleń. Kiedy poszłyśmy moczyć nogi, potknęłam się na kamieniu i skaleczyłam, płakałam, ale pomógł plasterek.