7 maja 2011
do ezawa
porzuciłeś kobietę nie była aniołem
zbierała na pustyni kwiaty tamaryszku
plotła wianki długo siedząc na kanapie
od rzeczy nie uciekniesz i od klamki
w drzwiach zatrzaśniętych głucho
jej sukienka w szafie z saszetką lawendy
a brat ci zazdrościł bachantek i ognia
zaprasza na kolację przy świecach i winie
wytwornie podając miskę soczewicy
porzuciłeś anioła i szczebel drabiny