Jarosław Trześniewski, 13 czerwca 2010
Cyprianowi Norwidowi
Głuchy
150 lat temu
200 lat temu
Kompozytor i poeta
Rozdźwięk;
niesłyszane w Bonn
tony
grzeczne oklaski
Laskowo
szum nerwu
szum w uchu
aż do utraty
tchu
muzyka i poezja
________________________
Słyszycie ?
Paryż
Nie mieli ani grosza
dźwięczało srebro
pośmiertne tantiemy
wypłaca im świat
nieustannie klaszcząc
na koncertach
i wieczorach poezji
głuchy świat
głuchy
Jarosław Trześniewski, 12 czerwca 2010
spacerując późnym wieczorem po Heilligenstadt
perypatetycy i amatorzy tutejszego wina
głośno dyskutują z Herr Karlem E.
o jakości aparatów słuchowych
Starkey zdaje się lepszy i wyrazistszy
niż firmy Oticon większość woli Phonaka
którą firmę wolałby dzisiaj Ludwig nie w pełni
ogłuchły czy napisałby jeszcze dziesiątą
a może i jedenastą symfonię czy
Oda do smutku byłaby bardziej adekwatna
(bo z czego się cieszyć bogów nie ma
a wszystko da się racjonalnie wyjaśnić)
co sądzić o implantach i co by było gdyby
miał wszczepiony nucleus freedom
czy jego muzyka stałaby się metaliczna
i czy słyszałby lepiej wysokie dźwięki
niż niskie szmery gdy trzymał w ustach
drewnianą pałeczkę by słyszeć zębami
jak kość o kości uderza i wibruje pudło
fortepianu czy nosiłby w małżowinie
usznej muszelkę czy gumową wkładkę
zbyt miękką i czy nie uszkodziłaby odlewu
maski pośmiertnej a z wysokiego czoła
nie kapałby pot niwecząc kolejny
zapis eroiki bądź sonaty kreutzerowskiej
rozmazując nuty pieszcząc niedoszłą
symfonię ciężkim metalem gdy brzęk talerzy
tłucze się w czaszce a bębenki pękają
jak baloniki nadmuchiwane na specjalne
okazje festyny degustacje win i festiwale
jarmarki wyprzedaże przeceny płyt
granitowych i dvd z zapisem czystszym
od prawykonania śpiewem zagłuszanym
w stygnącym powietrzu by odejść od
zmysłów od zapachu od barw słuch
umiera na końcu a w życiu jest martwo
co wezmą pod uwagę producenci aparatów
słuchowych i implantów żeby grzeczną ciszę
ożywić bateriami alkalicznymi wymienianymi
co chwila w lombardzie i nazwać po imieniu
zbeethovenić zludwigować
Jarosław Trześniewski, 12 czerwca 2010
1. Austria felix (Salzburg 27 stycznia 1756 roku)
cmentarz Sankt Marx twój grób Wolfgangu
i tak nie jest twoim grobem zostałeś wrzucony w dół
razem z cała rzeszą pierwszą drugą trzecią
(dobrze leżeć z tłuszczą w dezynfekującym wapnie)
pogrzeb był III klasy oblałeś promocję grabarze tylko
rutynowo przeszkolili kolejnych nieboszczyków
po siedemnastu latach Konstancja nie mogła
odnaleźć miejsca pochówku i nie było pustych nocy
melomani nie wiedzą jak blisko z Salzburga do obozu
w Mauthausen gdzie spalono dziadka Jana
(urzędowa informacja zmarł 24 stycznia 1943 roku)
grano wtedy nieustanne Requiem
niewiele cię kosztowała
ostatnia wyprawka
2. czaszka (Wiedeń 6 grudnia 1991 roku)
pijąc aromatyczną herbatę w filiżance Rosenthala
w jednej z Wiener cafe zaraz po mszy w katedrze
świętego Szczepana(celebrował kardynał Groer)
tutejsi koneserzy muzyki dywagują - nie został otruty
przez Salieriego co z czaszką czy jest autentyczna
gdzie i jak ją znaleziono niewiarygodne okoliczności
odmieniają wciąż imiona Wolfgang Amadeusz
siedzą jedząc czekoladowe cukierki
z nugatowym nadzieniem w szeleszczącym sreberku
z twoją podobizną w peruce obsypanej cukrem pudrem
słodką muzyką w tle o smaku wyostrzającym zmysły
czaszko filiżanko Wiener Symphoniker orkiestro
nad pięknym modrym Dunajem
3.bombonierka MozartKugeln ( w supermarkecie Billa w Wagram 12 października 2009 roku)
rano kawa stygnie nie będzie sporu o identyfikację
twojej rzekomo czaszki Amadeuszu trzeba bić monety
kupować obligacje zaciągać kredyty od czasu do czasu
konsumować kanapki w sieci Trzesniewski
jeden Yorick wie gdzie twoja peruka i włos z głowy
nie spadnie w krotki zapis nutowy gdy grzechocze
pudło drogich czekoladek mających na opakowaniu
urwane staccato brakuje tylko ostrzeżenia
czym może grozić uzależnienie od zmysłów słuchu i smaku
delektujących się z walkmanem w uszach
w Gusen w kamieniołomach gdzie więźniowie
wraz ze swądem palonych ciał utrzymują równowagę
harmonii ciała i duszy
a błyszczące papierki MozartKugeln porywa wiatr
Jarosław Trześniewski, 1 czerwca 2010
Z wpisów do ksiąg hipotecznych
Wpis 1
jeśli zobaczysz Księgę Wyjścia
jadł będziesz jej strony
a duch litery nie przetrawi
i nie da ogień podpełznąć powietrzu
znaki przywołaniem będą
w księdze Powtórzonego Prawa
w dolinie wyschłych kości będziesz
ożywiony
Wpis 2
Z Księgi Deuteronomium
zwanej też po hebrajsku Dwarim
a po grecku Septuagintą
nie podpełzną węże
do 4 księgi Tory czyli Księgi Liczb
ani Adam i Ewa nie zjedzą jabłka
z drzewa wiadomości
i Kain nie zabije Abla
ani nie zaleje potop
i Spielberg nie będzie
kręcił „Poszukiwaczy zaginionej Arki”
Wpis 3
księgo jakie masz wyjście
wieczysty przymiotnik
pada na ograniczenie prawa
rzecz czyli res nie staje się
przez to nieśmiertelna
a stajesz się tylko
ciekłokrystalicznym
mignięciem
po zalogowaniu
i odblokowaniu serwera
rubryką wpisów hic et nunc
Jarosław Trześniewski, 1 czerwca 2010
Błędne są światła Aleksandrii
i ciężka noc w fałdach mroku
kiedy spóźniony do tawerny
wchodzi przechodzień
Zasiada w kącie i czeka
stukając w blat stolika palcami
Zapala papierosa Obserwując
twarze w półmroku
Mówi coś do siebie Powtarza
mamrocze cały czas
Kariatydy kapitel zmierzchu
łuki brwi jońskie doryckie
Grecja jest wszędzie Gdzie Kirke
i błądzący Odys ?
Moją ojczyzną jest Itaka
nigdzie i wszędzie
Nigdzie i wszędzie jest Noc
Tylko świeci lampka pod ikoną
i syk oliwy rozgrzewający
prawosławnym świtem
Już czas zamykać Dźwięk syreny w porcie
nie daje zasnąć na blacie z marmuru
Pora umierać Nie napisać nic
hołd barbarzyńcom oddając
Krusząc bibułkę Gdy świt jeszcze
nie nadchodzi Zacinając lekko
piórem A papier na nowe wersy
wiersze cierpliwie oczekuje
Jarosław Trześniewski, 25 maja 2010
Chopin w dymku czyli komiksowy tryptyk dla Artura
Arturowi Nowaczewskiemu
1.Wrzeszcz Plac Komorowskiego.
może żal, że Janusz Christa nie tworzył w Nowym Jorku albo w Filadelfii.
jego komiksy osiągałyby dzisiaj zawrotne sumy na aukcjach.
Kajko i Kokosz przebiliby fistaszka i innych bohaterów kreskówek.
wyczekiwani w każdy wtorek i czwartek w „Głosie Wybrzeża”
działali na wyobraźnię małych chłopców z placu broni , między ulicami
Dubois i Karola Marksa (dzisiaj generała Józefa Hallera).
nie słuchających wtedy muzyki poważnej ,ani Chopina, ani wykładów
Schopenhauera .między zabawą w podchody a zbieraniem kapsli.
2. Oliwa ul. Artura Schopenhauera
na starym willowym osiedlu brak tabliczki z nazwiskiem jednego
z członków resursy kupieckiej w wolnym mieście. wiecznie
spacerującego w ogrodzie opata .czy wtedy zakwitały magnolie
bez nich erystyka zdaje się być jałowa , najczystsze powietrze
wniebowstąpi .co do tego nie ma sporów. mniejsza o szczegóły
przecież nie istniała wówczas fotografia, ani stenotypia
bez nich na nic portrety pochmurnego jegomościa z brodą i bakami
a magnolie będą kwitnąć jak kwitły. pozostaną dialogi.
3.Warszawa ul. Królewska
kończy się warszawski wielkanocny festiwal Ludwiga van Beethovena .
na bilbordach wielkie afisze .komiks z Chopinem i Schumannem
w dymkach zapis rozmowy :Robertowi zdaje się, że Fryderyk naśladuje Ludwiga ,
ten drze papier nutowy i gubi klucz wiolinowy co otwierał hasło
do sonaty bez nut . jak teraz maestro zagra w drodze do metra
na placu bankowym symfonię, co rozlewa się w gorącej czekoladzie
Wedla. leci gęsta i aż drży ponad wibracje przejeżdżających autobusów,
dudnieniem podziemnej kolei , po wklęsłą kopułę złotych tarasów.
Jarosław Trześniewski, 25 maja 2010
niebawem kończy się
XIV wielkanocny festiwal Ludwiga van Beethovena
na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej
wielki bilbord- kartka z komiksu
Chopin z Schumannem w obłokach
(nie) wypowiedzianych słów
na potrzeby kampanii inaugurującej
obchód oddziałów zamkniętych
trwa szturm smyczków i kwartetów
w saskim ogrodzie bataliony
jeszcze nie przyleciały
pachną narcyzy zaczynają kwitnąć forsycje
Fryderykowi zdaje się że
Robert podkpiwa z Ludwiga
ten nieufnie patrzy na nich
nie umie odczytać mowy z ust
chyba zapomniał zapisać login i hasło
do swojej ostatniej symfonii
forsycje nabrzmiewają
Jarosław Trześniewski, 25 maja 2010
kiedy spotykają
prawodawców na agorze
w każdej epoce będą strażnikami
wielu pojęć spiętych definicjami
z kodeksów
odczuwając tę odpowiedzialność
pomimo drętwoty języka
drżąc nad wykładnią
i częściami mowy
szukając złotego środka
jakżeby precyzyjniej oddać myśl?
jakiego użyć pojęcia?
zgodnie z prawem i z własnym sumieniem
w końcu
najważniejsze jest
ustalenie prawdy obiektywnej
ależ jakiż ciężar dźwigają!
cięższy niż czysta kartka papieru
ponad sentencję
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.