Jarosław Trześniewski, 8 lipca 2010
spóźnieni o kilka godzin
nadając komunikaty
o zaliczonych
punktach triangulacyjnych
i miejscach na mapie
w rozmowach na skróty
zatrzymując się na kawie
gdzieś pod Częstochową
kiedy niecierpliwie
wjeżdżamy w miasto
już uśpione i chyba jest
po wszystkim
gdzie ten szpital
i miejsce
wolne na parkingu
czy mijając
w czasie nie miniemy
siebie ?
a potem jest szalona
godzina gdy jak dzieci
trzymając się za ręce
idziemy przez rynek
gdzie fontanna
wydarta z bruku
nuci melodię i woda
w światłach latarń
szlifuje diamenty
okien pobliskich knajp
pod wezwaniem
wszystkich madonn
błogosławionego Rafała
i wchodzimy
po skrzypiących schodach
drzwi są otwarte
książki leżą w smole
wytarzane całe półki
ciężkich tomów
stare biurko ukrywa
zakurzoną butelkę
czystej wyborowej
z daktyloskopijnymi
śladami palców wojaczka
niech tak trwa
Jarosław Trześniewski, 5 lipca 2010
prolog
długie korytarze
ksiąg w pół przypalonych
grzbiety zdarte
istny cwał bez rżenia
metalowe stelaże
przechytrzą korniki
ich odwłoki wgryzają
na wołowej skórze
ducha litery nie gaście
lamp naftowych
czas czerpać papier
wysyczeć pióro
gęsie zatopić
każdy kształt
(pod)wodnym znakiem
nie napisano:
Anno Domini
w pańskim roku
dano łaskawość światu
i spóźniony pokój
w bezruchu ruchu
nade wszystko
w liczbie mnogiej
skruszonej winnej
tego że datą była
której później
w szkole
na pamięć uczą
przedsionek amnezji
wysyła pismo gonitwą
przez Służew
niech pędzi Wielki Książę
a ogary w las już nie dojdą
trzeba gubić
tropy
jechać dziewiątką
z ochoty na grochów
tam aż do pętli
wybuch
w rotundzie
na okrągło
z zapisków zawkrzeńskiego skryby
1.
o ruchach wojsk znad pruskiej granicy
nie słychać nic spokój kilku starozakonnych
tumult czyniło na miejskim jarmarku
twierdząc że w pobliskim Radzanowie
albo też w Szreńsku urodziło się
cielę dwugłowe a pod Ratowem
świeciła ogniem woda w studni
od rzeki łyse zakola podawały czoło
wylewom wody w starorzeczu
gdzie nie urosły wierzby
ni gruszki słodkie jabłka winne
w klasztornej furcie Lament
przeorysza poniosła wielki
święty Antoni wisiał na ołtarzu
obraz ukradli a na bagnach
zgubiono ramę zostawiając ślad
kordon zarządził sztabskapitan
dla woziwody czyniono wyjątek
a furman widział wtedy ognie
świętego Elma i czterech zdunów
co nie zważając że tam grząski grunt
gliny szukało z dna Wkry czerpiąc piasek
potem lepili dzbany i donice
2.
dachu kościoła jeszcze nie pokryto
blachą i kogut galilejski pieje
dzisiaj przybyli nowi osadnicy
granice miasta już sięgają koszar
od dni trzydziestu przez komorę celną
nie przewożono nic chyba tylko
trochę bursztynu niemieccy kupcy
przemycili bez cła
3.
w ratuszu radzą stoi na kamieniach
co ponoć z pyska lodowca
wypadły zegar na wieży
nie chodzi wskazówki stanęły
w poprzek czy to jakiś znak
dziś o północy ma przybyć mistrz
z Niborka blisko i hejnał w południe
zagra na larum Niemcy atakują
pozycja mławska trwa a rynek
w gruzach wokół się trzęsą
fasady kamienic i nagie piersi kobiet
twarde łby baranie nietoperze patrzą
w dół bo trwa spektakl
odpryski secesji i lecą z góry
anioły nad Mławą
Jarosław Trześniewski, 4 lipca 2010
Karolowi
Pjusowi Nowakowskiemu
Karolu to zaczyna się
tak:
tracisz jeden ze
zmysłów
i nie możesz zaśpiewać
widzisz we śnie
czarnego bernardyna
liżącego skaleczoną łapę
połączenie kostne bardzo wąskie
urywa się kontakt
Life after Deaf
włączasz singel
rapu czy rap singla?
życie po życiu
znaczy głucho
można tłuc ściany
i wszystko i nie wszystko
kolebaniem bez
równowagi
prawą i lewą stroną
jak odpryśnięty tynk
jedna chwila
nie czujesz drgań
i nie słyszysz skomlenia psa
ale znowu śpiewasz
o powstańcach warszawskich
z Instytutu Głuchoniemych
na placu Trzech Krzyży niosących
amunicję pierzchających w miejsca
gdzie nie trafiały bomby
i trafiasz
w punkt
Jarosław Trześniewski, 1 lipca 2010
gdzie śladu nigdzie
nie pozostawiono
piasek zasypał ostatnie wejście
Tamerlan zdążył podbić
kolejną
prowincję i zawrócono
wielkie rzeki
z transsyberyjskiej kolei grypsy
przyklejają się do brudnej szyby
wychodzić nada gorący
kipiatok
nie będą parzyć herbaty
ci co zaspali
a Bajkał mijają przez
całą dobę
ssąc palce i sutki w
dusznej poczekalni
kiedy na torze słychać dudnienie
tępych kół a widnokrąg
jest siny i tylko ciepła ucha
rozgrzewa wnętrza
Jarosław Trześniewski, 26 czerwca 2010
Sierpień AD 1989 rdzawe wody Newy
dopóki wolno płynie nurtem zatoki metro
szum fal morskich na stacji Cziornaja Rieczka
słychać poprzez echo pełzające wagony
jeszcze Leningrad w pół Petersburg tylko
Fontanka ta sama nie ta sama ten pokój
wołanie niemych ust ikony Kazańskoj Matieri
i biblia którą wiecznie czyta Anna
co widziała w tobie smutek Osi
tu byłeś
Padziernik AD 1990 chłód odwilży
tomik twoich wierszy w rękach Saszy De
i twarz dziewczyny odbita na Newskim
Prospekcie przez gabloty długą ćmę
w obłoku węży (tak wygląda postój na pustyni)
w przejściu podziemnym gdzie
Hadesy się mieszają z kraterami wystygłymi
i dziewczynek z zapałkami stoją armie
i śpiewają przepływają pyły obłoki
zmierzchy sniewyje czarno-białe
(to może być dwubarwny błękit?)
to może było w Ermitażu
gdzie Ajwazowskij wciąż wyklęty
wśród setek płócien morza całe
sunięciem pędzla wtrącał w odmęt
to może było w Ermitażu
to może było w Russkim Muzej
gdy nagły błysk nam darowano
żeby nie budzić cudzych sumień
to może było na Syberii
w łagodnej głosce tiurmy łagru
gdy kawał ziemi zamarznięty
był tylko częścią krajobrazu?
tu byłeś
A kiedy słońce płynną kulę
ukryje za ostatnim drzewem
gdzie stoi szpaler karabiny
tam czaszki co rzędami leżą
i kiedy nocą w Komarowie
roznosi słowik podsłuch bytu
nawet po śmierci wielosłowiem
śledzić cię będą do przecinków
i cóż że leże cieniem legną
pod tą kaliną jej czerwoność
karmin twych ust wciąż nawołuje
i nie pozwoli duszy spłonąć
bo czym jest przestrzeń? jej tu nie ma
pusty jest pokój dym po ogniu
serce tak silne w płucach flegma
i suchy trzask krótkiego kaszlu
tu byłeś
Żałko żałko gordoje żełanije
jest w twej mowie chropowata miękkość
kiedy słyszę plusk Newy i płyniesz
Newskim Prospektem
po Broadwayu
jesteś
nie ma już nocy one przeminą
28.01. - 03.02.1996
Jarosław Trześniewski, 25 czerwca 2010
Listy dla Josifa Brodskiego
List I.
Josif jeszcze raz dziękuję Ci za „ Divertimento litewskie”
u mnie wszystko po staremu
Mickiewicz smutny
chandra przechodzi
piszę nowe wiersze
słucham Edyty Piechy „Ogromne niebo”
dzisiaj 27.01.2002
dzisiaj twoja rocznica
odpuść drugie podejście wiersza
List II
Musorgskiego koncert
wiatr za oknem
ciemne karty partytur porywa
od skrzypiec jęk zawodzi
wiosna jak zwykle późna
nie przychodzi
zima trwa
śniegiem wszystko okrywa
Musorgskiego koncert
pierwsza strona
spóźnione pączkowanie drzew
kroki niepewne
w którąkolwiek stronę
biegniesz
z tomikiem wierszy Donne’a
pod pachą
angielską koniugację
powtarzając
przez roztargnienie nie
wysyłasz listu
wiesz że adresat i tak
nie przeczyta
każdego dnia nauka języka
zeby się pozbyć
mówienia do siebie
podobno modna teraz
koniugacja
brzmienia mutantów mutatis mutandis
z głosów poza chmurą fal jonowych
z włosów poza chmurą wzgórz
łonowych
z dźwięku cyrylicy wdzięku
głagolicy
List III
jak trudno
być nauczycielem
języków
w Paryżu kiedy trwa
codzienny ceremoniał
ranne smarowanie bagietki
i popijanie kawy
czytanie gazet
parę zdawkowych zdań z
konsjerżką
westchnie : Hospodi pomiłuj
poniesie głos powtórzonym echem
i zabrzmi w slangu niewolników
(francuskie esclave)
wtedy w ogromnym pośpiechu
bezpieczny
powtarzać zaczniesz
w twej rosyjskiej składni
nie wiedząc jeszcze że język
dźwięk oszukuje
modulując słowa
ucichłej piesni
póki trwa rozmowa
poza kontrolą przenikalnych granic
zdążymy donieść
by cało pieśń uszła
głoska zatarta
posiniałe usta
mowa jej śpiewność
nadaje znaczenie
niesłyszalnym prawosławnym chórom
jak wtedy nad Bałtykiem w
Połądze
mewa musnęła rękę
w której ściskałeś bursztyn
pocierany wcześniej
tak by przylgnęły kawałki
papieru
swym przyciąganiem
odpryskiem poezji
List IV
i niebo trwało niebo tak ogromne
Ogromnoje niebo dla dwaich
Ogromnoje niebo dla dwaich
Ogromnoje niebo
niebo tak ogromne
niebo jedno z dwojga
niebo przyciszone
w nieustającej transmisji
koncertu
Musorgskiego
fragment nie słuchany
jak teraz
Jarosław Trześniewski, 18 czerwca 2010
jak martwo wyglądają
urokliwe uliczki Heiligenstadt
(dzisiaj dzielnica Wiednia)
nie przypominają tamtych
kiedy terkoczącą dryndą
powracał z miasta o zmroku
bruk potęgował stukot końskich kopyt
i obolały drżąc z zimna
myślał całą drogę w którym miejscu
dać wejście chóru w którym
oddać mocz bo pęcherz cisnął
po cienkuszu zbyt wytrawnym
Karol znowu przegrał u szulera
i trzeba płacić jego długi
i cóż ze moją mszę D-dur
siedmiu subskrybentów wykupiło
(prędzej zamówią za mnie mszę )
a książę Golicyn ten przewrotny Rosjanin
śmiał zamówić 3 kwartety
nic nie zapłaciwszy !
dobrze ze tutaj powietrze
czyste lżej oddychać
zaraz wyjdzie na spacer
musi tylko wziąć kajet
z obawą wychodzi
co będzie gdy trafi
na kogoś kto nie umie pisać
jak się z nim porozumie
nie umie odczytywać z ust
a może to tylko
takie wrażenie
Jarosław Trześniewski, 15 czerwca 2010
Oberża Goldener Engel
(dzisiaj trzygwiazdkowy hotel)
od siedmiu pokoleń w rękach rodziny Ehrenreich
przy Wienerstrasse 41
tuż przy winnicy (mają dobre wina)
wabi garażem, ogrodem i ceną (43 euro ze śniadaniem)
jest pokój gdzie ongiś Metternich sypiał
z widokiem na wzgórze winnicę i sad morelowy
niech pan żałuje w kwietniu bosko kwitną !
na dole jest patio (ukradkiem można palić papierosy
i pogawędzić z siostrzeńcem właścicielki)
kryzys się zaczął i mniej jest podróżnych
korzystających z promów na Dunaju
(nasza firma organizuje rejsy do Linz)
a jednak co roku coraz więcej
amatorów morelówki odwiedza
to stare miasto tyle kościołów
przyciąga wzrok gotykiem czystym
niech pan nie zapomni kupić nalewki z moreli
Bailoni słynnej w całej Europie
trafić tam łatwo prosto od trafiki
idąc promenadą wzdłuż Dunaju
mijając stary ratusz i dom
w którym przyszła na świat Anna Liszt
rano zapraszam na smaczne śniadanie
będą ciepłe kajzerki chlebek świętojański
sznycle kiełbaski jajka po wiedeńsku
kawa bez mleka i z mlekiem herbata
a z ciast polecam nasz strudel jabłkowy
ach ciągle pada proszę tu są klucze
spokojnej nocy życzę obok łóżka
do przeczytania teksty filozofów
miło z sentencją Plutarcha zasypiać
Jarosław Trześniewski, 13 czerwca 2010
Ciemne cmentarze Z rannego spaceru
Wracał zmęczony śnieg zaczynał padać
Powolne kroki skrzypiały od szronu
I długo słuchał lub próbował słuchać
Takiej rozmowy śniegu deszczu wiatru
Notował w sobie nuty Których smak
Jak dobry rocznik wina zachowywał
Tłukły się w nim Pękały jak szkło
Gdy je przymierzał w przeogromnej ciszy
Co mu szumiała (Tak bo cisza szumi)
I się zachwycał przeoraną frazą
Błędne zamykał oczy Budził się w nocy
Sennawą symfonią Zamkniętą na haczyk
Czasem słyszał przelotny trzask W tym
Nikłym czuciu Ale umiał odczuć
Gdzie kompozycja przejdzie ponad dźwięk
Odkąd mu cisza nakazała pisać
Rysować płetwy kijanek w trójlinii
I wiolinowe klucze tak jak klucznik
Do zamku dźwięku wciąż dopasowywał
I te powroty To chodzenie wewnątrz
Jakby się było wielkim morzem ciszy
I w nią nurkował Pływał do szelestu
Kartki Na której drgała już symfonia
Jarosław Trześniewski, 13 czerwca 2010
nie słyszeć
to znaczy
nauczyć się
słuchać
każdego poruszenia
ust
rąk
powietrza
kiedy o twoje kości
rzucą się
dźwięki
jak psy
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
słyszeć
to znaczy
umieć
być głuchym
na wszystkie
strony
ciszy
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.