30 października 2010
Listopadowo
zmęczeni
oczekiwaniem na śmierć
dmuchamy w cmentarnie
zmrożone dłonie
wydatki na tradycję
pustoszą kieszenie i głowy
krew zaczyna pulsować
od rodzinnych twarzy
ksiądz opowie jeszcze jedną bajkę
jak dobrze będzie w niebie
i o cholernej
wiekuistej światłości