15 listopada 2011
Z okna pociągu
A u mnie za oknem
Zima w pełnej krasie
Mijają godziny
Znika las za lasem
W słońcu pola ulizane
Jak lukrowe pączki
Bielą rażą w oczy
Trwa ten wyścig z czasem
Wrony po pas w śniegu
Przycupnęły kręgiem
Dalej Wisła w lodzie
Piękna na potęgę
Rosochata wierzba
Jak strażnik samotna
Myśli o sukience
W aksamitnych kotkach
Brzozy nagie panny
Z łysiną w konarach
Niczym młode wojsko
Rzędami w koszarach
Wdzięczą się na pokaz
Przed zieloną sosną
Piękniejszym odcieniem
Niedługo odrosną
I osika strach swój
Z listowiem zgubiła
Już się boi wiosny
Będzie się wstydziła
Zawinięte w koła
Po żelaznej szosie
Umykają te chwile
Jak taniec po rosie
Im później tym bliżej
I czas się nie dłuży
Wśród pięknych obrazów
Do kresu podróży