Poezja

gabrysia cabaj


dodane wcześniej pozostałe wiersze dodane później

1 września 2013

Macki

nic mnie tak nie załamuje
jak niezasłużone skręcanie się
w chorobie która nie wybierając
nie przebiera w środkach bólowych
nie ma nikogo na względzie
wiekiem ani uznaniem

nigdy mi mama nie mówiła
o tej młodej jeszcze z wieżowca
że to nie grzech bo taki lot
musiał być wystarczająco długi

teraz jakże mam się pozbyć tych kilku
zdań we mnie złożonych toksyny
widoku jak tamtej sprzed lat wielu
pośród sreber księżyca w zielonej sukni
wymienionej z lodowatą wodą

żeby nie myśleć czytam Intruza
pięknej Stephenie Meyer od Zmierzchu
do godziny duchów i tak zasypiam

metafizycznie śnię o grotach jaskiniach
przyszłości co będzie już było i jest
dualizm umysłu dobro czasami wygrywa
z sobą w kości pełgające wiją się po ścianie
(ach!) światło i cień dusz które umierają
bezpowrotnie gdy jednym cięciem otworzyć
oczy


.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1