4 stycznia 2016
Iment
nie dalej jak wczoraj słyszałem że nie ma już odwrotu
rajskie ptaki pogasły, ich ogień utonął w balii
płomienie zżarte przez szare mydło
zdławione rękawami koszul. paradoks!
w spiżarce, zamknięty na pięć spustów drzemie
Antychrystek, dziecko wyliniałego kocura i mojej
przyrodniej siostry. budują mu okazały dom
na cmentarzu cholerycznym, łące świeżo wykarczowanej
z krzyżyków, tabliczek z nazwiskami
nikt nie puści pary z gęby gdzie
nasz mały satanizm, zabawa dzieciaków
w średnim wieku przeradza się w zarazę. codziennie
dwa-trzy kościoły wsiąkają pod spód, jak w bagno
zabawny sen: ja o kaprawych oczach
udomowionego bazyliszka stoję w rozdartej sukience
pośród kwiatów. łąka zasyfiona nagrobkami
kolega przebudził się. chce grać w berka
kogo złapie- zamieni w kufer złotych monet
albo głaz filozoficzny
uciekać. natychmiast