27 lutego 2016
Trilokutor
nieskromnie powiem- przygotowałem się
chorały i czytanie ikon opanowane do perfekcji
skrupulatnie zliczone strony
nie trzeba było długo czekać, po obiedzie patrzę
-sfruwa z wyżyn. ściślej: z dachu obory
skrzydełka pienią się w słońcu, rzucają snopki iskier
strach? ani trochę. prędzej zażenowanie
spodziewałem się rydwanu i ognisk na brodzie
i że trochę dumniej. choćby jak prezydent
odkrzykuje na odwieczne pytanie ,,z czym do ludzi?"
-z krzesłem. zebra, człowieczek cały w bliznach
rozsiada się od początku. aż wymościł dziurę
kto trzyma beczki miodu w piwniczce pod piekłem?
i czy jego nazwisko wolno krzyczeć jedynie w książkach
atramentem sympatycznym?
o- zagiąłem. niczym gwóźdź w koronce
cedrowej. zamilkło się, bieduli. pewnie ze wstydu
wyrywa pióra z głowy. tik nerwusa
nie należy się spoufalać, chociaż oswojony
dziobie ziarno z ręki- to przecież ciągle duch
stutonowy latawiec
który puszczasz od najmłodszych lat
niebo ciągle pełne mrówek