19 lutego 2011
Skazitelna
self-mutilation
wyrósł w niej nad ranem
między poniedziałkiem a ziemią
(pod mięsem kryła się moneta lub gorący popiół)
zaczął się w brzuchu, kaleczył ramiona i włosy
nie pamięta gdzie miał końce nie liczyła
jego urojeń i (od)głosów, zwiniętych listków
gryzł, stawała się pustym miejscem przy misce
okruchem dla nieproszonego gościa
wyjadał sny i kurz, pozostawiał blizny, bękart
gdy go oderwała był już zaschnięty
miał czarną twarz
postrzępiony płaszcz i mokra historię
na pamiątkę, nie przestał boleć
zostawcie go, niech śpi- powiedziała
już nie jest groźny