24 lutego 2011
Decemberyk
dekapitacja minionego roku
 
ona, jak miasto dla nieletnich głupców
zimne pozbawione ludzkich odruchów
w śladach można dostrzec linie papilarne
pod nimi cegły opuszczonych domów, fundamenty 
grudniowe owoce, które nigdy nie dojrzeją 
 
spóźniona inicjacja, pozbawiona dat i twarzy
(płochy język nie zapamiętał szczegółów)
staję się wytartą frazą w twoich czystym, jasnym wierszu
ja- pasożyt. truteń, krwawy nadruk na aksamitnej plamce
 
płynę po ciasnych uliczkach gubiąc za sobą
kamienie i lepkie metafory.
usta są pełne śniegu z błotem, pękają wargi
ściekanie, to cholerne ściekanie 
po włosach, chodniku, po gęstniejącej brei
 
nagle przystaję
czarne światło
nie wolno iść dalej
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade