3 sierpnia 2011
Back from black
koniec żałoby
wracasz do domu, jeszcze bledsza
pełna pyłu, podobno ze świeżo spadłych gwiazd
po drodze strącasz dwadzieścia trzy gramy duszy
cholerny lipiec- wyrósł nie w porę
 
mijasz identycznych ludzi, pożółkłe fotokopie
wszyscy stoją z otwartymi ustami, milczą
jakby wiedzieli że twój głos pochodzi z nocy 
nie istnieje przed zmrokiem
zbyt szybko zmienia się w popiół
jakby znali go już wcześniej
słyszeli nad brzegami
 
zostawiasz im podkowę na szczęście
rysunek nagiej dziewczyny
wyryty na skórze starą spinką
i kilka zaschniętych serc, brudne portrety 
niewiele
cholernie dużo
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade