15 marca 2017
Kneph, część przedostatnia
Rozdział piąty
Przetrwalnik
Pozycja embrionalna. Ściskam szarą walizkę pełną ubrań. Woda po goleniu, dezodorant, poradnik ,,Jak być dobrym imitaklem".
Żadnych zdjęć. Jestem zmuszony wyciąć wspomnienia, odgrodzić się od nich. Zadołować.
Budyniowokremowy mercedes ,,baleron" wolno toczy się przez wyludnione ulice.
Leżę zwinięty w kłębek na przednim siedzeniu. Kolana pod brodą. Dygoczę. Za Chiny Ludowe nie mogę zasnąć..
Lodowaty dotyk robaczywej księżniczki śniegu. Zwłok? Robota skonstruowanego na Halloween przez naukowca rodem ze starego horroru? Kosmit..?
Światło latarni zmieszanie z deszczem tworzy błyszczącą breję.
W kabinie chyba panuje temperatura zera bezwzględnego, mróz wydostaje się przez szyberdach, zamiera ruch planet. Broda bożulka pokrywa się szronem, aniołom odpadają skrzydła. Zaraz zaczną się sypać z.nieba, sine duszyczki dzieci zmarłych przy porodzie, świętych, santów subitów zmienią się w olbrzymi grad. Opady atmosferyczne wszystkich wyznań. Prawi ludzie przebijają dachy, laureaci pokojowej Nagrody Nobla, dobroczyńcy wpadają do opuszczonych mieszkań. Zmarznięte trupy ścielą się na szosach. Prognoza na dziś: na północnym wschodzie lekko pokropi Gandhim, na zachodzie możemy się spodziewać nawałnicy ojców Pio.
Dydydydydydy -kłapię. Dolna szczęka rusza się z prędkością 1 020.87 m / s.
Z zębów zostaje piasek, pokruszone plomby wpadają do gardła..
-Włączcz ogrzewaaa....proszszę...
Siedząca za kierownicą dziewczyna, do niedawnauwazana za Vincentię rzuca mi pogardliwe spojrzenie.
-Po co? I tak zdychasz. Zasłużyłeś, chujcu.
-Wyjdę z tegoo, zobaczczyyy...
-Raczej wyniosą, nogami do przodu. Atrapa Florka dokonująca zamachu stanu, tego jeszcze nie było. Mutujemy, ja, ty, Złoty Chłopiec, Doriana, z rozdziału na rozdział jesteśmy bardziej wypaczeni. Mówiłeś o tym jednej z brudnych wersji.
-Zamaaarzzzamm do chollleery... Nnie jestem nniczyją werrs...
-Jasne, panie prezesie De Nath sp. z o.o , mieszkasz w willi pod Essenticarią, a to wszystko jest głupim snem. Upiłeś się w psychodelicznym wesołym miasteczku i leżysz teraz a gabinecie krzywych luster, tak? Próbowałeś zabić królową!
-To byył jebanny potwór!
Ledwie pamiętam, jak to sie zaczęło. Czuję się rozkładany przez nieznośnie niską temperaturę, jakbym gnił w dziwny lodowaty sposób. Arktyczna demencja, zimne drinki wyciekają z mózgownicy.
Weekend. Moja dziewczyna stała się pieprzoną hipnotyzerką. Zabrała do podziemi opuszczonego szpitala. Trans. Musiałem się słuchać.
To... to coś siedzące na tronie. Łysa kobieta w stanie rozkładu. Żywa. Jednocześnie.
Dotknęła. Wtedy ja.... biłem na oślep. Od tamtej pory czuję niewyobrażalne zimno.
Jestem uwiązany jak pies, przykuty do prawie- Andżeliki. To chyba nie ona, lecz istota z innego świata.
Wpadła wtedy w szał. Kopała i gryzła. Zapakowała mnie do grata i wiezie w niezna...
Zahaczyliśmy jeszcze o dom, wziąłem parę rzeczy. Ponaglenia. Szybciej, bo nie ma czasu. Ruszaj się, szmato.
Traktuje mnie jak pierdzielonego, kurde, zakładnika. Zaczęła przeklinać, wcześniej nigd...