Proza

Florian Konrad


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

15 marca 2017

Kneph, ostatnia część książki

***
Tu urywam opisywanie przygód Floriana i Vincentii. Nieskończenie wiele mercedesów jedzie przez biliony światków aż do czerwonej granicy. Niektóre zapuszczają się za margines, na brzeg kartki, kilka wręcz spada ze stromej skarpy wprost na biurko.
Zamaszyste pismo wiedzie bohaterów nad przepaść. Dwudziestoczteroletni samochód po chwili wraca do punktu wyjścia, Flor, moje alter- ego budzi się na ławce w parku. Wierny Czakbery patrzy na niego z góry, z wyleniałego nieba. Pękają balony z krwią imitakli, mumia sukkubii wrasta w kamienny tron. Elwira wbija nóż w lewe oko niechcianej córeczki.
Kapsułka z cyjankiem w ustach Justyny.

Zmienność, wielokrotność, powtarzalność, mutacje. To one kształtują galaktyki, nienapisane rozdziały.
Historie będą żyć zawsze, powielać się, klonować. Imitakloza- groźne zaburzenie pamięci.
Pewnego pięknego wieczoru Ejndżelique spotka Florianę, srebrnowłosego transwestytę, lub też sama stanie się hybrydą, Florcentianą, Złotą Dziewczynką. Hiperżyciowość, rozdziałoreplikacja.

Główny bohater tej książki jest z mojej skóry, włosów, nasienia, oddycha mną. Mówimy tym samym, prostacko- wulgarnym językiem.
Nieuleczalny nowotwór literacki z przerzutami.
Powiecie: wyciąć. Nie da się, za głęboko siedzi. Tu pomoże jedynie alkoterapia, codzienne chlanie najgorszych i najtańszych świństw, zupełne zeszmacenie się. Trzeba być rakiem w raku, rozrastać się, w końcu przejąć funkcje życiowe książkopasożyta. Stać się nim, wrosnąć w zeszyt, spisać testament najtańszym długopisem. Rozrywać kratki pazurami, przełazić na następną stronę.
Zostawiać po sobie nieskładności, mylić imiona i wydarzenia, czasy i miejsca.
W końcu za resztki nieprzepitych pieniędzy kupić merca w 123. Pierdolnąć w drzewo.
Po trzech dniach odrodzić się w innym województwie jako brzydka dziewczyna o końskiej twarzy.
Znów się rozpić. Bo tak trzeba, wypada. Bez tego zatraci się etylowy pierwiastek boskości i ja, Kamil Florian Dennath zniknę, rozwieję się pośród pożółkłych kartek, kruki i wrony wydziobią mięso spomiędzy okładki.

Kończę już. Zimno jak diabli, Vincentiia chce, bym zaaaamarzł na śśmierć.
Ciekawwwe, gdziee mniee wiezzie. Czy tto seen?
Bboże nieiistejją.., ratunkuuu...

Esentykarowice 21.10. 2013r.

***
Uff, wreszcie dobrnęłam do końca. Napisanie książki okazało się trudniejsze, niż sądziłam, zajęło mi całe cztery miesiące.
A pewnie i tak w rezultacie wyszedł tekst pożałowania godny, pokraczny. No grafomania po prostu.
Dobra, potraktujmy to jako wprawkę, trochę dłuższe wypracowanie na dowolnie wybrany temat.
Wcale nie czuję się dumna, że jestem autorką. Sama sobie stawiam ocenę. Dwója.
Pewnie gdybym to opublikowała w necie ludzie wyśmialiby mnie.
Już to widzę: Andżelika Denathowicz? aaa, to ta laska, co tworzy mega szmirę, papieżyca kiczu...

Może kiedyś napisze coś lepszego? Mam przeciez dopiero niecałe osiemnaście lat...
Dzięki za czytanie, trzymajcie się.

Wólka Esentykarska 21.10.2013.

Ps- Wybierz autora.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1