27 stycznia 2014
Biały całun pokrył ziemię
Biały całun pokrył ziemię.
Odszedł sołdat. Przyszedł Niemiec.
Nie przeminął zapach dymu.
Śnieżek biały. Czerń kominów.
Biały całun pokrył ziemię.
Wśród chałatów poruszenie?
Nie chałatów. Kapeluszy!
A śnieg prószy, prószy, prószy.
Biały całun pokrył ziemię.
Miał być pokaz. Jest milczenie.
Wszyscy wiedzą, co pod spodem
Jak ma naród żyć z narodem?
Milczą ludzie. Milczy ziemia.
Najważniejsze rozliczenia?
Miłosierdzie? Lichwa? Kadysz?
Czy muzea i parady?
Krzyża nie ma. Wyniesiony,
a z obrazu Wyświęcony
patrzy przez swe okulary
na świat nowy - jakby stary.
Odszedł sołdat. Może wrócić.
Nikt się z Niemcem już nie kłóci.
Między ludźmi niepokoje.
Oczy zimne. Rząd wie swoje.
Patrzy sąsiad na sąsiada,
a śnieg pada, pada, pada.
Pod całunem milczy ziemia.
Czeka swego wyświęcenia.
Lecz na razie jest towarem.
Przyszło nowe - jakby stare.
Licytują martwe dusze.
Całun biały. Fala wzruszeń.
Te wcześniejsze. Te późniejsze.
Wasze - nasze. Moje pierwsze!
A tamte - nierozliczone?
Włożyć myckę? Zdjąć koronę?
Biały całun pokrył ziemię.
Odszedł sołdat. Przyszedł Niemiec.
Klimat podobno się zmienia.
Oszustwem są ochłodzenia.
Wspomnienia są jeszcze ciepłe.
Byłaś rajem. Byłaś piekłem.
Byłaś Ziemią Obiecaną.
Nie będziesz rozszabrowaną!
Ognie palą u sąsiada.
U nas pada, pada, pada.
Na wieńce i na napisy,
na wspomnienia i kryzysy.
Na wolności wyprzedaże.
Na Kraków, na Kneset, straże.
Na to, co się wielkim śni.
Jeszcze tu żyjemy MY!
I choć nas nikt nie zapyta,
cierpliwa Rzeczpospolita
nie takie już przeszła zimy.
Pada. Pada. My patrzymy.