12 maja 2014
Rozmowa z katem
W marcu generał wziął mnie w kamasze.
Życie me zmienił i biłem w daszek.
Mówiło wielu: - Ja cię postraszę,
bo z ciebie musi być niezły ptaszek.
Czasy się bardzo zmieniły wkrótce.
Ganiał generał mnie po Starówce.
Tym razem chciał mnie puścić bez butów.
Musiałem zwolnić się z Instytutu.
Wieczorem kazał mi siedzieć w domu,
gdzie wszelkich rozmów pilnował komuch.
W dzień straszył bronią, pałą i gazem
pilnując żebym był pod rozkazem.
Była tych wrażeń lista bogata.
Stół się przetoczył, minęły lata.
Przeszłość się jednak upominała
o sprawiedliwość, o generała.
On jakimś dziwnym prawa przekrętem
wciąż się zasłaniał gwiazdą z diamentem.
Rosja go strzeże - to nie jest kawał.
Przed żadnym sądem nie będzie stawał.
Dzisiaj już obaj jesteśmy chorzy.
Wezwą nas wkrótce aż przed Sąd Boży.
Ja za uparty brak wybaczenia
znów mogę trafić gdzieś do podziemia,
gdzie może wreszcie, choćby w ukropie,
porozmawiamy na równej stopie.