19 września 2015
Przed potopem
Dawno w Dzikich Polach tak świerszcze nie grały.
Tuchaj Bej nadciągał, a z nim majdan cały
zbieraniny różnej z wojsk, które rozbito,
a wszystko to parło na Rzeczpospolitą.
Tabuny ciągnęły ku naszym granicom.
Każdego sposobu chętnie się pochwycą,
by do naszych stanic dotarli przed zimą.
Wszelki opór na nic. Wkrótce tu napłyną.
A w kraju Sejm Wielki, kłótnie, sobiepaństwo.
Głosy za rubelki podkupuje draństwo.
Część jest za Gustawem, część za Kazimierzem.
Kruchta siedzi cicho i zmawia pacierze.
Kto zbierze chorągwie? Kto rycerstwo zwoła?
Kto przed taką ordą kraj obronić zdoła?
Kto osłoni przed nią całą Europę?
To się może skończyć kolejnym Potopem!
Dawno w Dzikich Polach tak nie grały świerszcze,
gdy lud dziadów słuchał, liry plotły wiersze
o dawnych rycerzach i obrońcach granic.
Tuchaj Bej nadciąga. Czy to wszystko na nic?