20 października 2011
Wojna jak ameba
Dziwna wojna jak ameba
w różnych miejscach, kiedy trzeba
wysuwa swoje odnóża.
Czasem w dalekich podróżach
zawiąże nowe sojusze,
potem zwinie pióropusze
i odwróci się plecami,
aż ci, co zostali sami
pochowają swe ofiary.
Przywróci gdzieś podział stary,
lecz stworzy nowe obejścia,
poszukując dojścia, przejścia.
Pełznie jednak nieustannie,
aż kolejny cel dopadnie
i obleje go mackami.
Dzisiaj nikt już za Persami
się nie ujmie.
Jeszcze grożą i się opierają dumnie,
ale pełzak ich otoczył i pożera.
Pieczęć pęka. Nowy rozdział się otwiera.