1 listopada 2011
Niezapomniani
Każda się szanująca rodzina
po wizycie na grobie przodka,
obowiązek go miała wspominać
i "Pod trupkiem" na setce się spotkać.
Każde dziecko po wyjściu z cmentarza
mogło trącić kogutka w ogonek.
Absolutnie się nikt nie obrażał,
że druciany był mały pierścionek.
A najdłuższe bywało święto
przy nagrobkach warszawskich cyganów.
Pod niejedną Zdrowaśkę łyknięto
za biedaków, szaraków i panów.
Było tłoczno, gromadnie, rodzinnie -
po warszawsku na Wincentego.
Nie chodziły cmentarne linie,
lecz do swoich ciągnęło każdego.
Oni nigdy stąd nie odeszli.
Zawsze są przy Kościółku Drewnianym.
Nawet jeśli bywali grzeszni
pozostali niezapomniani.
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade