Marek Gajowniczek, 30 września 2017
Czy Prezydent leci z nami? Tak już teraz być nie może!
Szybuje razem z vipami, a my utknęliśmy w sporze.
Wzlatują, gdzieś nad poziomy, jak eksperci przed podpisem.
Nam zostają wiatrołomy. Zamierzamy sprzątać z PiS-em.
Lecz musi zostać trzy piąte przy uporze Prezydenta,
bo w zasadzie jest wyjątek, lecz nikt o nim nie pamięta.
Kto ze zrozumieniem czyta wystąpienie Kardynała.
Ma świadomość - jest elita! Rządziła tu i została.
To nasz hoży dopust boży. Brzemię razem ludzie nieście!
Po staremu się ułoży. Zrobi się w mierzei przejście.
A kto przy łopacie będzie? Nas - trzy piąte z ich nadzorem.
Babie lato w głowach przędzie motki przed telewizorem.
Prezydenta - interwenta nie szukajmy w tym odlocie.
Odpowiedzi: Nie pamiętam... padało wiele przy złocie.
Ile z tego pozostanie? Okaże się przy wyborze.
Jesień. Trwa chocholi taniec. Dym się snuje na ugorze.
Marek Gajowniczek, 29 września 2017
Mówił Pawlak do Kargula:
To jest jak śniegowa kula.
Coś zostało po rodzicach.
Jest w Warszawie kamienica,
a wokół niej wielka draka,
że należy do Pawlaka,
co chociaż mieszkał za Bugiem,
miał na Szmulkach dobra drugie.
To mój kuzyn? Może brat?
Żył długo... ponad sto lat!
Należy się chyba kasa.
Idź szybko do mecenasa!
Urzędasy to tępaki,
lecz może przeszkodzić jaki!
Jak poradził tak się stało
i miasto nie oniemiało,
a znalazła się sędzina,
co stuletniego kuzyna
wskrzesiła w postępowaniu -
Od ręki. Na poczekaniu.
Sprawiedliwie przyznać muszę:
Są na Szmulkach martwe dusze,
a także i rewizorzy,
którzy wiedzą gdzie przyłożyć
i na usta kładą palec.
Ludzie nie dziwią się wcale.
Pamiętają dawne czasy:
Wyrok śmierci za kiełbasy
i dawne sądy kilblowe.
Łatwo można stracić głowę.
Różne tu widziano cuda.
I veto się czasem uda.
Marek Gajowniczek, 28 września 2017
W pewnej kaście,
przy kanaście,
wysoki się skład uzbierał.
Krzeseł było jedenaście
i dwunaste dla jokera.
Myślał joker,
że to poker
i że są to gry początki.
Ubezpieczał się, jak broker,
a w ręku trzymał trzy piątki.
Czuł się panem.
Na wymianę
pewnie liczył - coś dokupi,
lecz nie wiedział, co jest grane,
a wydawał się niegłupi.
Ważna kasta
była z miasta
i ograć chciała frajera,
co deklaracjami szastał
i poparcie wielkie zbierał.
Dobra rada -
Czy wypada
nam jokera wziąć w obronę?
Z oszustami grać nie siadaj,
bo tam karty są znaczone!
Marek Gajowniczek, 28 września 2017
Sprawa w Komisji nie była długa.
Na balustradzie czarna papuga
siadła i patrzy na kamienicę,
a ktoś pomyślał - ptaszka pochwycę.
Ale papuga siadła wysoko.
Była o wiele bliższa obłokom,
niż chodnikowi studni podwórka.
Z góry na wszystkich stroszyła piórka.
Poznała inne dzioby zielone
wygodnie, wyżej już posadzone.
Nie tak, jak ona - na Marszłkowskiej.
Tamte widziały całe Krakowskie,
a może dalej... i cały kraj,
a ona przecież nie była naj...
lecz mimo wszystko czuła się pewnie
i wyrażała się niepochlebnie
o ludziach stamtąd eksmitowanych.
Projekt ustawy był już jej znany.
Dobrze wiedziała że będzie sprzeciw,
po czym swobodnie sobie odleci.
Miasto boleśnie spłacało długi.
Były awarie, remonty, rugi
i komornicy i czyściciele.
Spalono tęczę tuż przy kościele
i ustalono, że kuratorzy
mogliby szczodrość miasta pomnożyć.
W ostateczności - odłaczą prąd.
Decydujący jest jednak sąd!
Tylko on jeden rozstrzygać może.
Nad sądem zawsze góruje Orzeł.
Nie jak uprzedni - czekoladowy,
lecz tradycyjny, a także nowy.
W nim pokładają swoje nadzieje
te, które do nas z dala przywieje,
rozsiane w świecie zapisy woli.
Mogą się spełnić, gdy los pozwoli.
Los zawikłany, bywa też długi.
Wiedziały o tym czarne papugi.
Szukały wcześniej dzioby zielone,
gdzie leży ziarno niezamiecione
i chciały by je dalej dzielono,
pod niezawodną orła osłoną.
Sprawa w Komisji nie była długa.
Na balustradzie czarna papuga
siadła i patrzy na kamienicę,
a ktoś pomyślał - ptaszka pochwycę...
Jest jeszcze jednak wiele obciachu.
Lepszy ten w garści... czy ten, na dachu?
Marek Gajowniczek, 27 września 2017
Jeszcze nie mieli na to sił,
ale już byli bardzo blisko
i zapał wielki w ludziach był
i ponaglało środowisko.
Wystarczył drobiazg - akceptacja,
a po niej mogliby świętować,
lecz się zmieniła sytuacja.
Ktoś nie potrafił się zachować.
Życie historię napisało
bardziej tragiczną od "Hamleta".
Cóż mieli czynić, gdy się stało?
Napisze może wiersz poeta.
Inni się skupią na różańcu,
a oburzeni - na proteście.
Transparent wywieszą na szańcu
wznoszonym ciągle w "Naszym Mieście".
Lecz nasze tylko są ulice,
a kamienice w innych rękach.
Zaiskrzy mocno w polityce,
a nam pozostanie udręka.
Starannie przeliczą przychody.
Wyrośnie w centrum Bank Morgana.
Nikt nie zapyta o powody.
Uznamy, że to Dobra Zmiana.
A tak niewiele brakowało,
lecz nie ta siła, nie te progi.
Życie historię napisało.
Reszta to teatr dla ubogich.
Marek Gajowniczek, 26 września 2017
Wojny o sądy, burzliwe prądy,
skończyły się kabaretem.
Przetasowały na świat poglądy
zdziwieniem, a częściej śmiechem.
Zawiodła zwykła matematyka,
jak izba obrachunkowa
i żaden pewnik, wynik, praktyka -
nie utrwaliły się w głowach.
Nie wystarczyły zwykłe liczydła.
Na kogo liczyć możemy?
Ta polityka to rzecz przebrzydła!
Nie funkcjonuje, jak chcemy.
Nawet sam Einstein by nie wymyślił
równania tych zależności,
jakie wpływ mają na ludzkie myśli
i masy i odległości.
Tam gdzie elita jest oddalona
daleko od swych korzeni -
jedna ciążąca myśl utajniona,
rachunek może odmienić.
A kiedy tyle jest niewiadomych,
jak w naszym, obecnym czasie -
wiele się rodzi myśli szalonych
i nic przewidzieć nie da się.
Nie warto słuchać żadnych sondaży,
zamiarów i zapowiedzi.
Tak samo nie wiesz, co się wydarzy,
jak tego, gdzie licho siedzi.
A stare licho wciąż siedzi cicho
w zieleni wśród leśnych dziadków
i z kielichami, z dobrą zagrychą,
teorie bada przypadków.
Marek Gajowniczek, 26 września 2017
Słoneczko znów zaświeciło.
Huragan się przeczekało
i znowu jest tak, jak było.
Rodacy! Nic się nie stało.
Pokaże się babie lato,
a po nim dymy wykopków,
już złota jesień bogato
podniosła poziom zarobków.
Tak bywa, było i będzie,
że chociaż chciałbyś - nie możesz.
Gdy babie lato się przędzie,
co siejesz - zbierasz... i orzesz.
Troszeczkę spuścimy z tonu.
Pogoda jest dla bogatych,
a osiemnaście milionów,
właściwie poszło na straty.
Kampanie zawsze kosztują
zwłaszcza, gdy burze i słoty,
a spoty nas integrują,
choć dobrze wiemy - nic po tym.
Jest wiele goracych linii,
jak wiele słonecznych brzasków,
a sami jesteśmy winni,
gdy nie zbieramy oklasków.
Słoneczko znów zaświeciło
po burzach, chmurach i znoju.
I znowu jest, tak jak było.
Wróciła siła spokoju.
Marek Gajowniczek, 25 września 2017
Mógłby wskazać ktoś odważny,
choćby jeden powód ważny.
Choć jedno uzasadnienie,
by sprowadzić nas na ziemię.
Przekonywać nie jest dobrze,
że ktoś na złość zrobił Ziobrze,
lub go naszły dziwne chęci,
by taki numer wykręcić
i popchnęła go pokusa,
by wszystkim zrobić psikusa,
gdy coś stało się z rozumem...
lub chciał chronić własną du... mę
i od dawna nosił w duszy,
by odmrozić sobie uszy,
po czym stać się dla nas nowym
Dobromirem Pomysłowym.
Marek Gajowniczek, 25 września 2017
Brał Prezydent od Ministra...
Reporterka, niezbyt bystra,
nie widziała nic w tym złego.
Wyższy bierze od niższego!
Bogatszy od biedniejszego,
a silniejszy od słabszego,
bo nie może żaden golas
mieć własnego żyrandola.
Gdy inaczej jest w ustawie -
Rozdział wniosę! Mur postawię!
Musi wiecej kompetencji
należeć do prezydencji!
Co zostanie dla Narodu?
Spór pozwanych i powodów!
Marek Gajowniczek, 25 września 2017
Zero prawdy. Brak szczerości.
Nie ma żadnej otwartości
i narasta przekonanie,
że już jest po Dobrej Zmianie.
Zaciąży na tej kadencji
waga veta prezydencji.
Usłyszeć by wypadało,
z jakich przyczyn tak się stało?
Jakaż to wewnętrzna siła
plan w perzynę obróciła?
Czy to ta, o której wiedzą,
lecz publicznie nie powiedzą,
bo wciąż strzeże jej klauzula
rodem ze Złotego Ula,
albo oddział silny, zwarty,
czujki, stójki oraz warty?
Nie ma jasnej odpowiedzi,
a dotychczas nikt nie siedzi.
Czy dowiemy się w ogóle,
komu ten nasz idol uległ?
Pozostały mu wykręty,
a cel został osiągnięty.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.