Poezja

Marek Gajowniczek


Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 6 października 2017

W oku orkanu

W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.
 
A dookoła - porywy
łańcuch tworzą na granicach -
prawdziwych i nieprawdziwych.
W oku orkanu stolica.
 
Rwą wichury krycie góry.
Wiele słupów położonych.
Piłowanie. Lecą wióry
decyzji nieuzgodnionych.
 
Nie ma prądu. Bez osądu
pozostaje gwóźdź programu.
Nie można zmienić poglądów
przy takiej czerni ekranu.
 
A to są największe straty,
bo do kogo jest ta mowa?
Naginania. Tarapaty.
Karuzela ksawerowa.
 
Tyle padło po próżnicy
ostrzeżeń i zapowiedzi.
Czeka sprzątanie ulicy.
Kilku padnie, kilku siedzi.
 
W oku orkanu Xavier,
jakie było nad Warszawą,
widać było wpływy sfer,
które naginają prawo.
 
Na parterze w Belwederze
już czekają dwa fotele.
Orkan przeszedł. Brak ostrzeżeń.
Zwijają się czyściciele.
 
Nie naprawisz nic od razu,
a nadzieja - nutka płocha.
Ty... Ksawery - nie dokazuj,
bo słyszałeś... Trump mnie kocha!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 4 października 2017

Na rogu Nowego Świata

Na starych śmieciach, przy Nowym Świecie
nie zapomniano o kabarecie
i nawet była niewielka próbka,
żeby przywrócić spektakle "Dudka".
 
Trzeba by speców takich odszukać,
którzy nie tylko potrafią dukać,
kręcić, narzekać i utyskiwać.
Powinni widzów czymś zaskakiwać.
 
Przychodzą jednak stale ci sami,
którzy potrafią za kulisami
pokazać nawet wspaniałe gagi,
ale na scenie - brak im odwagi.
 
Ciąży im siła przyzwyczajenia.
Nawyk pozostał. Trudno się zmieniać
i choć im nie brak śmiesznych momentów,
pozostał zaciąg wschodnich akcentów.
 
A to już wyszło w teatrze z mody.
Nie udawajmy - były powody,
a tamten Dudek, co dotąd słynie,
rodził się w Moskwie. Uczył w Berlinie.
 
Czy ten następca, młody, dzisiejszy,
może być lepszy, albo śmieszniejszy,
gdy pierwszy występ - solowy atut,
bardziej nadaje się do dramatu?
 
Przy Nowym Świecie, na starych śmieciach,
mówią o muzy niewdzięcznych dzieciach
i marnotrawnych estrady synach
 
...a wierszyk tak się dobrze zaczynał.
  


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 3 października 2017

Pogarda

Nasi łaskawcy wciąż ludźmi gardzą.
Ustawodawcy bogaci.
Zamiast się wstydzić, szczycą się bardzo,
że bieda podatki płaci.
 
Ta kwota wolna jest od rozsądku,
a dobroczyńca wciąż chciwy.
Problem ten nawet w Nowym Porządku,
będzie najbardziej wstydliwy.
 
Ten, kto ma kopiec, potrafi dopiec
zebranym wokół podnóża.
Nie ma tej lichwy już w Europie.
Tam skala ulgi jest duża.
 
Jak obiecałem - teraz uczynię! 
(Lecz oczywiście - po trochu)
Czy ma krętacza na kopiec wynieść
niewdzięczność wobec motłochu?


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 października 2017

U pańskiej klamki

Mówią: Nie ma tego złego...
by reforma się sprawdziła.
Znałem kiedyś masywnego
Ferdynanda Radziwiłła.
Jackie wówczas przyjechała,
by pożegnać swoją babkę.
Komuna nie przepuszczała,
lecz wślizgnąłem się przypadkiem
bliziutko wielkiego świata,
który schodził do nas nisko.
Teraz dziwię się, po latach,
że mógł być tak bardzo blisko.
Dzisiaj minister Radziwiłł
linię nową narysował,
bym się bardziej jeszcze zdziwił
i przejść przez nią nie próbował.
Bym zrozumiał: Po ratunek
mam się udać... lecz już nie tu!
Drogę wskaże posterunek:
Najpierw tam... do gabinetu!
 
Tak się dzieje w pańskich progach.
Nowe klamki się dokłada.
Prostsza droga jest do Boga?
Najpierw Lucy cię przebada!
 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 października 2017

Po omłotach - na "Wesele!"

Przyszła jesień. Czas omłotów
i kto zbierał - jest już gotów,
bo tracony czas ucieka.
Trzeba młócić i nie zwlekać.
 
Co chcieliście - teraz macie!
Nikt nie chodzi dziś w kieracie.
Już się nieco lepiej żyje.
Nie masz swego - to młóć czyjeś!
 
Każdy, kto się wyłamuje,
najboleśniej sam odczuje.
Nie wymłóci, to nie sprzeda.
Ociąganie nic tu nie da. 
 
A gdy wymłócimy wszystko,
urządzimy weslisko.
Przyjdzie Rachela i żyd,
a Brukseli będzie wstyd.
 
Zostanie w niej pewnie Czepiec,
bo do tańca na polepie
tylko ten jest zawsze gotów,
kto nie przysiadł od kłopotów.
 
Odnajdziemy Złoty Róg,
byle sejm uchwalić mógł
wszystko, o czym czas przesądził -
zgodą tego, który błądził. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 października 2017

Wokół księcia Radziwiłła

Liczna szlachta się skupiła i mieszczaństwo z okolicy,
wokół księcia Radziwiłła. Byli także pułkownicy.
Rzeczpospolita w potrzebie umierała na ich oczach.
Nie myślano o pogrzebie, a zmiana - może prorocza,
okazać się dla nas miała. Przynieść pomoc i dać szansę.
Rokoszanom otwierała perspektywy na awanse.
 
Nie przypuszczał nikt z obecnych, że Radziwiłl króla zdradzi,
że ukrywa zamiar niecny, bo dotychczas słusznie radził.
Teraz nie widział sposobu i być może dla prywaty,
zamiast zbawcą być narodu, prowadził go w tarapaty.
Magnateria zawsze była sobiepaństwem na zagrodzie.
Ciemiężyła. Kraj dzieliła. Plebs giął karki niemal co dzień.
 
Pałac zawsze jest wyniosły, a ludzie stoją przed bramą.
Piszą listy i ślą posły, a zwykle bywa to samo.
Buntują się pułkownicy. Rzucają swoje buławy.
Czasem trafią do ciemnicy, a zryw godny lepszej sprawy,
okazuje się zabiegiem, by przeszło gorączki mrowie,
gdy ratunek jest nad brzegiem, a nadzieja w Częstochowie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 1 października 2017

Chandra na stacji "Wysiadka"

Być może już o tym wiecie.
Gdzieś, w mordobijskim powiecie,
zarządca miejscowej gminy
z ustawy urządzał kpiny.
Z tamtejszym, starym plebanem
wprowadzić chciał pewną zmianę.
Zanim nie zapadła klamka
zmieniać pragnęli w ułamkach
liczniki i mianowniki
służące do polityki.
 
Ustawa była gotowa.
Matematyka sejmowa
mówiła im jednoznacznie,
że jeśli zmieniać się zacznie
większości partyjnej atut,
to może i do powiatu...
do wyższych już gospodarzy
awansik jakiś się zdarzy.
Wiadomo, że każda władza
ambicjom ludzkim dogadza.
 
A zmiany były na świecie
i w mordobijskim powiecie
innowacyjność w narodzie
uległa presjom i modzie,
a zamęt po karuzelach
skręconych bardziej ośmielał,
bo mógł bezkarnie pobłądzić
każdy, kto czymś samorządzi.
Widziały dawne sejmiki
o wiele gorsze praktyki.
 
Ta jednak była afrontem.
Nie przerobiła trzy piąte
w tych miejscach, gdzie należało
i nadal się nie zgadzało,
co w prawie miało być spójne.
W świecie, standardy podwójne
są już powszechną praktyką,
a jednak z tą polityką
wojują wciąż ludzie wolni
od Pcimia do Katalonii.
 
Być może już o tym wiecie,
bo doniósł medialny przeciek,
że w kancelarii i biurze
wojna się toczy na górze.
Skutki są jeszcze nieznane.
Wstyd się zakrywa łopianem,
bo zniknął figowy listek,
gdy IPN długą listę
przesłał w wykazem obłudy
i trzeba było dąć w dudy.
 
Mimo wielkiego zadęcia,
wierszyk się kończy na chęciach,
bo i przyczyna dramatu
niewarta jest poematu  
i przecież nie była świńska.
Zostaje Chandra Unyńska,
wspomnienie Piotra Płaskina
ze stacji, gdzie się zaczyna
wolność, właściwie - wysiadka
i droga śladami Dziadka.  


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 1 października 2017

Wróbelkowa władza świata

Wróbelkowa władza świata
ćwierka często, rzadko lata.
Zaczyna już skoro świt.
Tweet... tweet... tweet... tweet! 
Tweet! Tweet! Tweet!!!
 
W internecie gwary ptasie.
Tyle można... ile da się.
Świergotliwa trwa zadyszka.
Usłyszano tweet Franciszka
na ćwierk spod Białego Domu,
że świergot zakłócał komuch.
 
Był odgłos obcego ptaka.
Nie świergolił, ale krakał
Wtrącał stale swoje zdanie.
Słuchali Amerykanie
i od razu rozpoznano,
że nie tak, jak tu ćwierkano.
 
Teraz specjalni żołnierze
przesłuchują na Tweetterze,
co w eterze świergotano.
W Chinach wróble wyłapano,
lecz ujawniono na śledztwie,
że w niedalekim sąsiedztwie -
Tweet... tweet... tweet... tweet! 
Tweet! Tweet! Tweet...
Ptaszek z Moskwy ga... wa.. rit!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 1 października 2017

Uliczkę znam w Barcelonie

W praworządnych okolicach
ranek jeszcze się obudził.
Patrzy, a tu na ulicach
wyrosły pały na ludzi.
 
Chyba poszło o pieniądze,
gdy nie wiemy o co chodzi.
O miliardy, nie tysiące.
Unia chce zapały schłodzić.
 
Jeszcze więcej imigracji!
Jeszcze więcej dobrobytu!
Lewak broni demokracji:
Ten rząd nie budzi zachwytu!
 
Jeden bogatym zabiera,
drugi ubogim rozdaje.
Władza ludźmi poniewiera,
chociaż to dwa różne kraje!
 
Nic się ładnie nie rozpada,
a niepokój zawsze wzbudzi.
Unia praworządność zbada,
lecz najpierw pały na ludzi!
 
Tarcze, kaski... w górę dłonie!
Szarpana dziewczyny kiecka!
Kto dokopie Barcelonie?
Presja francusko-niemiecka!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 30 września 2017

Pozdrówcie lasy świętokrzyskie

Zebrałem w bajkę leśne dziwy
o prawdziwku wielkim - prawdziwym,
gdy trudno jest określić z góry,
który borowik jest ponury.
 
Tomy spisało wielu skrybów
o toksyczności starych grzybów,
lecz żaden nie poddał ocenie,
czy kapelusze, czy korzenie,
bardziej dla ludzi są szkodliwe?
Zdawałoby się, że pawdziwek
rosnący obok sromotnika
niebezpiecznych wpływów unika.
Tak winno być, a jednak czasem,
zatrute cieki są pod lasem.
Spadają z góry kwaśne deszcze.
Nieznany wpływ miewa coś jeszcze.
 
Nie można wykluczyć przypadku, 
nieujawnionych leśnych dziadków,
a taki w zdrowym, starym borze,
zepsuć powietrze całe może.
 
Zbliżał się sezon grzybobrania.
Wysyp i szaleństwo zbierania
i w niejednym domowym planie
widziano duszone, w śmietanie,
pachnące, młode, borowiki.
Cieszyły już pierwsze wyniki.
I na raz spadła na zbieraczy
gorycz zdziwienia i rozpaczy,
że prawdziwek - najpierwszy w lesie
dziwny zapaszek w sobie niesie.
Oglądano go z każdej strony.
Trochę za bardzo był czerwony.
 
Wyrósł nad wszystkie inne grzyby,
ale na pewno był prawdziwy!
Nie rozumiano skąd... dlaczego...
ta kwaśna gorycz bije z niego?
 
Stąd, mimo właściwego czasu,
nie wchodzili ludzie do lasu,
a grzyboznawców wciąż pytali:
Czy było zdrowe, co zbierali?
Próżno pisali dziennikarze,
że zapaszek ten zniknie w parze,
jeżeli dobrze się przysoli.
Nikogo brzuszek nie zaboli.
Nie zmieni gustów wielkopańskich
prawdziwek wielki, choć szatański.
O wiele bardziej są złowieszcze
przy szatanach toksyczne kleszcze.
 
Lecz to już inny wiersz wyłuszczy.
Wołaniem tylko są na puszczy
skryte morały pseudobajek
o tym, co dzisiaj wstrząsa krajem.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1