Marek Gajowniczek, 19 listopada 2015
Powiało mocno nad Śnieżką,
a na Wałbrzych spadła cisza.
Nowe przyszło wąską ścieżką
i o kłótni sejm usłyszał.
Sprawa dawno była śliska,
bo bez właściciela wiedzy,
trafił kundel do schroniska.
Zawieźli go tam koledzy.
Jesień z wiatrem i wilgocią
nieciekawa tam go czeka.
Kundel miał do złota pociąg
i wyczuwał je z daleka.
Penetrował skrytki, dziury.
Umiał zwąchać zakopane.
Wsuwał się do każdej rury.
Trzymał się ze swoim panem.
Pan musiał złożyć dymisję,
kiedy za mocno powiało.
Wie, że w norze jeszcze lis jest.
Będzie kundla brakowało.
Widać strach konferansjerów,
co się opiekują psami,
bo tatuaże numerów
na swej skórze mają sami.
Łatwo można dziś ustalić,
kto jest czyj i komu służy.
Burego kundla złapali,
a był mocny to pies, duży.
Marek Gajowniczek, 18 listopada 2015
A na imię miała właśnie - Beata.
W swoim życiu człowiek wiele Beat zna.
Teraz, kiedy przeminęły długie lata,
nie rozpoznasz, czy Beata to jest ta?
Nie ma przecież aż tak wielu Augustów.
Z imionami sprawa nie jest taka prosta.
To przypadek, albo wybór i rzecz gustu,
czy ktoś Marek ma na imię, czy Jarosław.
Kiedy banał wpuszcza w kanał gorzkie żale,
poza brednią zbrakło mediom tematu.
Pokazują mokry chodnik, pustą salę.
Jest Beata i wystąpić wkrótce ma tu!
Dawni łgarze spoglądają dziś z ukosa.
O jutrzejszą swoją martwią się wypłatę.
Podśpiewują o dziewczynie z "Albatrosa"
Z niepokojem oczekują na Beatę.
Marek Gajowniczek, 17 listopada 2015
Więcej bomb tam wrzucą w piach,
żeby wzbudzić większy strach
i w jedyną trafią szosę.
Zetrą wszelkie ślady bose
wędrujących kiedyś ludzi
i to wroga ma ostudzić.
Gdzie hałdy piachu bezpańskie,
tam dziś państwo jest islamskie,
a choć nie ma tam człowieka,
to go straszny odwet czeka
i naloty wielkich sił,
które piach ten zmienią w pył.
Może to nic nie kosztuje,
kiedy tak się bombarduje,
omijając jednak szyby.
Gdyby je trafiono... gdyby...
nie byłoby taniej ropy
dla Azji i Europy.
Rury te nie są bezpańskie
i to państwo jest islamskie
odmienne od innych państw.
Rodzi ono wiele draństw.
Skutkiem porzuconych wojen
są zamachy, niepokoje.
Nikt nie pyta o przyczynę.
Jest beduin z karabinem.
Stoi sobie, a naprzeciw
najnowsza technika leci.
On hurysy ma w swej głowie,
a wielcy generałowie
stratedzy i groźne sztaby
piszą bajki Alibaby.
Marek Gajowniczek, 16 listopada 2015
Jest czas egipskich plag.
Wojen fałszywych flag.
Sankcja i komitywa.
Wrogowie skryci w tle,
a cele nie są te,
gdzie wojna się rozgrywa.
Są boje niewidoczne.
Projekty tajne, mroczne,
a śmierć wciąż zbiera żniwa.
Są kłamstwa w polityce.
Rozerwane granice.
Uchodźców wciąż przybywa.
Jest czas bitew medialnych.
Prawdziwych - nierealnych.
Jest wielkie mózgów pranie.
Zamachy i uniki.
Iskrzą biegunów styki.
Króluje zakłamanie.
Są bitwy gabinetów.
Tajemnic i sekretów
na wielu szczytach świata.
Świat. Rosja. Ameryka.
Zapalnik, który tyka.
Jest wina. Jest zapłata.
Jaką to drogą pójdzie,
gdy zagubieni ludzie,
pozmieniali słowa
sprzeciwu i pacierza?
Dokąd to wszystko zmierza?
Przed jutrem się nie schowasz!
Marek Gajowniczek, 15 listopada 2015
Norweg strzelał do Norwegów.
Niemiec zabił Niemców,
a nie ktoś z drugiego brzegu
i nikt z cudzoziemców.
Ktoś tu nagle się obudził
i niech mi odpowie -
Czy z Francją walczą Francuzi?
Czy może Belgowie?
Może to ktoś z Wojen Gwiezdnych,
lub "Państwo Islamskie"?
Była to grupa przyjezdnych?
Siły muzułmańskie?
Co wskazują nam wywiady
przedstawiając temat?
Ruiny. Piachu pokłady,
a państwa tam nie ma!
Kim są ci mordercy wściekli?
Może napływowi?
Może to ci, co uciekli?
Nie! To są miejscowi!
Z księżyca tu nie przybyli.
Mają tu mieszkanie.
Aż tylu ludzi zabili!!!
To też Paryżanie!
Nikt ich przecież nie zapraszał
i nikt ich nie śledził,
jak znana sąsiadka nasza.
To byli sąsiedzi!
Nikt nikogo nie rozgrzesza,
ale też nie wyda.
To nas wcale nie pociesza:
Morduje hybryda!
Nic już nie jest czarno-białe.
Wina Ameryki?
Pracują znów nad podziałem
Zielone Ludziki.
Aresztowano rodzinę.
Kogoś, kto pomagał.
Kto zapyta o przyczynę?
Może to jest plaga?
Marek Gajowniczek, 14 listopada 2015
Najlepsze kasztany są na placu Pigalle!
Zuzanna je lubi jesienią.
Pani Kopacz znów przemawia i wyraża żal.
Metody się nigdy nie zmienią.
Telewizje pokazują, lecz reakcja słaba.
Jestem Charlie, a tutaj jest do zjedzenia żaba.
Porównują to do września, ale już listopad.
Tyle ludzi się buntuje. Płonie Europa.
Odcisk palca jest widoczny. - Sala koncertowa
i ten mecz, ktoś ich zaprosił. Ktoś to przygotował.
Przedtem kościół tam spalono. Dziś obóz uchodźców,
a niedawno pozwolono na śluby dwóch chłopców.
Tego nikt nie obejmuje. Coś z tym zrobić trzeba.
Kasztany wrzucić do ognia, ktoś się jednak nie bał.
To jest wojna hybrydowa. Trudną mamy próbę.
Teraz padną słowa... słowa... i dokręcą śrubę.
Ludzie są już znieczuleni, a co u Zuzanny?
Nadal myśli, że świat zmieni. Opatruje rannych.
Pod Paryżem już od dawna pracuje w szpitalu.
Jest w tym mnóstwo propagandy, ale więcej żalu.
Marek Gajowniczek, 13 listopada 2015
Wielka zmiana nastroju
ulicznych prostytutek.
Odchodzą z placu boju.
Na twarzach widać smutek.
Tłumaczą, że dla chleba...
że nie miały wyboru
i że była potrzeba
obsługi amatorów.
Zagasił ten listopad
wiele latarń czerwonych.
Radosny nastrój opadł.
Nie ma zadowolonych.
Moralne potępienie
na nieszczęśliwe spływa.
Nie każda już jest w cenie,
a niejedna obrywa.
A świat nie oferuje
innego im zajęcia.
Szefowa ich pomstuje.
Plan skończył się na chęciach.
Sutener w świat odjechał.
Odchodzi bajzel-mama.
Wychudła "Gruba Krycha".
Wczoraj to była Dama?
Marek Gajowniczek, 13 listopada 2015
Nie wiem, czy były pożegnania,
a wyprowadzek jest dziś wiele.
Wiele dywanów do trzepania
i wszędzie jest papierów szelest.
Nie było rano limuzyny.
Trzeba samemu siąść za kółkiem
i nie ma jednej już drużyny.
Wyborcy rozwiązali spółkę.
Tyle biegania z "obiegówką".
Niech przyślą choć świadectwo pracy!
A może pojechać taksówką,
lub metrem, jak inni rodacy?
Znosić spojrzenia i uśmieszki
i ten niepokój u pociotków?
U tych, co znają różne grzeszki...
Człowiek się aż gotuje w środku.
Nie wiem, czy były pożegnania,
lecz był na pewno krzyż na drogę,
życzenia i nie doczekania...
i ból wszedł jakiś w lewą nogę.
Marek Gajowniczek, 11 listopada 2015
Witaj Świętość! Witaj!
Czci Rzeczpospolita
przebytą już drogę.
Zbudzona elita
państwowym obchodem,
zmianą w polityce -
składa obietnicę
wytężonej pracy.
Z nadzieją Rodacy
pójdą w licznych marszach.
Młodym nie wystarcza
partyjna roszada.
Pragną Listopada,
który da im szansę.
Ordery, awanse,
wybuchy radości
są jeszcze nie dla nich.
Marsz Niepodległości,
a w nim oni sami
mówią do rodaków:
"Polska dla Polaków,
Polacy dla Polski!",
a unijne wnioski
rozdziałów, przydziału
problemów zamorskich -
nie dla ich zapału
i nie dla ich troski
o nasz wspólny dom!
Jeszcze nadal są
w klapach kotyliony,
lecz idą pod prąd
tysiące, miliony.
Tego się nie schowa
nawet do Krakowa.
Jest Rzeczpospolita
odmieniona, nowa!
Witaj Świętość! Witaj!
Powody do dumy
ma nie tylko świta.
Mają je dziś tłumy!
Są jak Naczelnika
armata na moście!
Mądra polityka!? -
O nią Boga proście!
Marek Gajowniczek, 10 listopada 2015
Warte dzisiaj przypomnienia,
jak to rwano się do władzy.
Wszelkie próby wyjaśnienia
zdano pod obce rozkazy,
a pośpiesznie przejmowano
stanowiska i urzędy.
Dzisiaj ciężko odejść panom.
O termin proszą i względy.
Natychmiast studio przerwano,
jakie było w Kordegardzie,
a pozwolono programom
mieć ludzi w wielkiej pogardzie.
Straszyć, kpić, ironizować,
grozić, a nawet przeganiać.
Śmiać się i szybko pochować.
Teraz chcą poszanowania.
Warte dzisiaj przypomnienia,
wspominania, jak to było,
kiedy kraj się wreszcie zmienia,
a śledztwo się nie skończyło.
Kiedy proszą, by powoli
i z należytą uwagą
usuwać, co ciągle boli
i co było tutaj plagą.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.