Marek Gajowniczek, 14 sierpnia 2015
Ślą partyjni dygnitarze
zamówienia na sondaże,
z których niezbicie wypada,
że poparcie komuś spada.
A powinno spadać JOW-om,
bo to bardzo jest niezdrowo,
kiedy ludzie rozważają:
Czy tu jakieś szanse mają?
Wymyślono sprytny plan:
Jak osłabić impet zmian,
by zostało po staremu.
Zgoda wraca do systemu!
Postawiono już zadania.
Teraz będą wysłuchania.
Gaszenie owczego pędu.
Rozłożenie referendum.
Po nim wszyscy, aż do zimy -
poczekamy... zobaczymy.
Pewne grupy się podkupi.
Wyborca jest dla nich głupi.
Mało - głupi! Raczej - cep!
Gdyby tak, na przykład - Jeb
kampanię u nas rozgrywał -
nikt tu nic by nie ukrywał!
Nie było by oszustw tylu.
Mówiono by o trotylu,
lub pytano: Gdzie jest Anna?
Wszystko tłamsi propaganda!
Mieli sztandar wyprowadzić,
lecz postanowili radzić:
Jak podzielić pół na pół?
Trzyma się okrągły stół!
Przesunęło się wahadło.
Tak akurat tu wypadło.
Teraz ma być Ameryka.
Wyjmują rękę z nocnika.
Wytrą taśmą, lub obmyją.
Między sobą się nie biją,
bo są razem zagrożeni.
Referendum nikt nie ceni.
Cóż się ludziom tu zachciewa?
Flaga unijna powiewa.
Poparcie Kukiza prysło???
Świętujemy Cud nad Wisłą!
Marek Gajowniczek, 14 sierpnia 2015
Jakby nie było wakacji.
Ciasno w stolicy. Ruch duży.
W Śródmieściu dramat na stacji,
a premierowa w podróży.
Depresja? Czy nadmiar trunku?
A może to nieuwaga?
Technika. Nie ma ratunku.
Nasz system też niedomaga.
Tłumaczę swojej dziewczynie
skąd wziął się deficyt tlenu.
Awaria jest w Temelinie,
a obok pożar Orlenu.
Gorączka jest w atmosferze,
a zimny chłód jest na dworcach.
Skąd tyle żaru się bierze?
Ten ogień płonie w wyborcach.
A propaganda podsyca,
a premierowa zapewnia.
Zalana potem ulica,
a odbiór stępiał, spowszedniał.
To potrwać ma nieco dłużej.
Jeszcze nas wojną postraszą.
Czy czegoś uczą podróże,
bo chyba nie władzę naszą?
Wakacji jakby nie było.
W stolicy ciasno. Ruch wielki.
Już skali nie wystarczyło.
We wszystkich siatkach butelki.
Marek Gajowniczek, 13 sierpnia 2015
Zobaczyłem ją na drodze.
Dziewczynę na hulajnodze.
Nie jak inne - na rowerku,
lub na wrotkach, gdzieś na skwerku.
Jechała przy krawężniku.
Pewien szczegół wzrok mój przykuł -
ta aktywność jednej nogi.
Udział drugiej był ubogi.
Ta ruchoma - magnetyczna,
kontaktowa i uliczna,
cały impet nadawała,
jakby nadmiar siły miała.
Rzecz mi nie jest dobrze znana.
Może potem była zmiana.
Inna ocierała ziemię.
Ważne jest przyzwyczajenie.
Lewa noga, albo prawa
to już polityczna wrzawa,
której mam po dziurki w nosie.
Ważne, kto jedzie po szosie.
Choćby nawet Mona Liza...
jedzie na koncert Kukiza,
który w parku będzie grany,
a tu kolej i szlabany.
I gdzieś, jakieś Pendolino
drogę zamyka dziewczynom.
Przeszkodzi im? Ależ skąd!
Wyłączają stacjom prąd.
Tym o nadmiernym zużyciu.
W polityce - tak jak w życiu.
Młodość już siłą rozpędu
dojedzie do Referendum.
Marek Gajowniczek, 13 sierpnia 2015
Lato należy do młodych,
nawet gdy jest mało wody
i na wyjazd kasy mało.
Kiedy w mieście się zostało.
Chłopcy mają samochody.
Dziewczynom nie brak urody.
Starszym jest popatrzyć miło,
gdy po Pradze chodzi miłość.
Zwykle w parze, po bulwarze,
albo w parku pełnym marzeń.
W kusych szortach, albo w mini.
Snuje się i swoje czyni.
Przesiaduje na ławeczkach,
w podwórkach, zakamareczkach.
Noce są tu pełne ludzi.
Czasem śpiochów śmiech obudzi,
dźwięcznym piskiem - szczęścia głosem.
Nieraz tuż, pod twoim nosem,
pod kasztanem, albo w bramie
kwitnie radość i kochanie.
Noce należą do młodych.
Nieistotne są powody
dla których zostali w mieście.
Upał łupał. Osłabł wreszcie.
Marek Gajowniczek, 13 sierpnia 2015
Tam, gdzie strumyk cicho płynie
usiadł chłopak przy dziewczynie.
Ona - mniszka, a on - mafia.
Reszta to już pornografia.
Pozostaną wam domysły.
Staniczek nie był zbyt ścisły,
a majteczki - sama gumka.
Popłynęła rzewna dumka.
Zaszumiało szczęście w trawach.
On ją kochał, lub udawał.
Dla niej miłość - to pierwszyzna.
Żadna jednak się nie przyzna,
lecz to nie ma tu znaczenia.
Obyczaj się stale zmienia.
Nie była taka zepsuta.
Jeszcze romantyczna nuta
w wyobraźni pobrzmiewała.
Dziewczyna o to zadbała,
by się stało nad strumykiem.
Przeglądała statystykę.
Nie chciała być zacofana.
Reszta jest powszechnie znana.
Obniża się stale próg.
Patrzy na to dobry Bóg.
Choć, może nie kiwa głową,
wie, że to jest ustawowo.
Rozgrzeszenie da dziewczynie...
a strumyczek cicho płynie.
Marek Gajowniczek, 12 sierpnia 2015
Upał, susza i wyjazdy.
Dusza spadającej gwiazdy
usycha na Woronicza.
Perseidy Unia zlicza,
a płynie ich coraz więcej.
Dotarły setki tysięcy.
Już zawodzi statystyka.
U nas, koło Kamieńczyka
także się znalazła grupa,
ale tu kamieni kupa
i pragnęli jechać dalej.
Zabrakło prądu w upale.
W Wołominie pada bank.
Na amerykański tank
weszli ludzie w Sandomierzu.
Chłodniej tylko na Wybrzeżu,
a gdzie indziej jest patelnia.
Czarnowidztwo już się spełnia
i lasy są zagrożone.
Wszystkie listy ułożone.
Teraz trzeba zmamić ludzi.
Czy ich studzić? Czy pobudzić?
Mierzą siły na zamiary.
Rozpływa się system stary
w gorączkowej polityce.
Zakwitły w wodach sinice.
Pszczyńskie pszczółki liżą czułki,
a Stonoga znikł.
Zamknęły go przyjaciółki.
W Strzyżach strzygi strzygł.
Marek Gajowniczek, 11 sierpnia 2015
To była wielka ciężarówka,
a każdy miał swój pas.
Aż strach pomyśleć by o skutkach.
Zadecydował czas.
Nagle wjechała z bocznej drogi,
wypadła za jej łuk.
Różne są orientacji progi.
Ten chyba wskazał Bóg.
To jest codzienność w serpentynie
warszawskich, nowych szos.
Ktoś zastanawia się, ktoś ginie.
Przypadek? Ślepy los?
A nurt pojazdów wartko płynie.
A ludzie w nim jak mrówki.
Czasem źle trafisz. Czasem miniesz
niedzielne ciężarówki.
Widmowe, wielkie, niespodziane
z ładunkiem piasku dużym,
a z drugiej strony widzisz ścianę
i koniec swej podróży.
I my to nazywamy życiem.
Już teraz jest standardem.
A ono takie słabe, tycie...
i bywa losu żartem.
Marek Gajowniczek, 10 sierpnia 2015
Ten "Dziesiąty" jest już inny.
Chociaż nadal nie ma winnych,
może Raport się odnalazł
i powracająca fala
krzyż postawi przed pałacem?
Na pierwszym miejscu są płace
i wezwanie do szacunku.
Powrót do dawnych stosunków
nakazuje wyciszenie.
Tak sprowadza nas na ziemię
przedwyborcza polityka.
Koło cicho się zamyka
na zapadki zapomnienia.
Wiele było rozmodlenia
w dziękczynieniu poprzednika,
a tematów się unika.
Nie ma na to takiej siły.
Głosy by nie pozwoliły
na jakieś przypominanie.
Najważniejsze jest władanie,
a nie złom gdzieś na składnicy.
Tacy są już politycy
w wiecznych ucieczkach do przodu.
Wszystko czynią dla narodu,
a nie dla własnej pozycji.
Nie ma żadnej opozycji
dla układów Magdalenki.
Pierwszy sukces jest za cienki,
żeby mógł cokolwiek zmienić.
Czas upalny. Nie ma cieni.
Bledną w słońcu fotografie.
Dawno, cztery mile za piec
wyjechali lutownicy.
Niosą wieniec po ulicy.
Położą go przed łańcuchem.
Wciąż jest wszystko bardzo kruche.
Znicz pamięci się dopala,
a sprawiedliwości szala,
jeszcze unieść się nie może.
Będzie lepiej! Było gorzej!
Marek Gajowniczek, 10 sierpnia 2015
Z braku wody i z upału
urósł bardzo smród kanałów.
Rzeką płynie zamulina.
Pani premier w odwiedzinach.
W kraju nagle zbrakło prądu,
bo różnica jest poglądów,
kto tu atmosferę zatruł?
Wiatraki nie mają wiatru!
Taką mamy politykę,
że wyłącznie nad Bałtykiem,
jeszcze się cokolwiek kręci.
Chociaż goło - są klienci!
Gdzie indziej się nie porusza.
Chłopy trzeźwe. W gminach susza.
Kościoły nie mają klimy.
W partiach same odwiedziny.
Ma to potrwać aż do września.
Czy Prezydent to był wcześniak?
Media mnożą wciąż pytania.
Czarny pi-ar się wyłania.
Znaleźli gdzieś karakala.
To chyba upałów fala
rozłożyła tajemnicę.
Smród wychodzi na ulice.
Miała być powszechna zgoda.
Prędzej w Wiśle wyschnie woda!
I nagle się okazało,
że jest w rzece wody mało!
Parzą kostki chodnikowe.
Po wyborze przyszło nowe,
lecz ma czekać aż do zimy.
Wtedy wszystko tu schłodzimy.
Marek Gajowniczek, 9 sierpnia 2015
Gdy górne warstwy atmosfery
podgrzali nam Amerykanie,
ciepłoty plazmy dotknąć chcieli.
Zdecydowali. Niech się stanie.
Nie pomyśleli, że to groźnie
bawić się z nami w Pana Boga.
Zjonizowanie stale rośnie.
Smugi na niebie. W ludziach trwoga.
Czarnobyl oraz Fukushima
wciąż dokładają swoją porcję.
Tego już nie da się zatrzymać.
Zachwiane wszelkie są proporcje.
Nasza, północna jest półkula
i na niej te eksperymenty.
Tu kumulacja, a tam dziura,
a obieg zdarzeń jest zamknięty.
Nam nie powiedzą o co chodzi.
Systematycznie czynią swoje.
Z falą upałów lub powodzi
otchłań otwiera swe podwoje.
Przeciwdziałają, lecz lawiny
pseudonauka nie powstrzyma.
Dziś przed przegrzaniem się chronimy,
bo popieprzono świata klimat.
Nowa technika. Nowe bronie,
a przy tym i depopulacja.
Spocone ocieramy skronie,
a z nami ta cywilizacja.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.