Marek Gajowniczek, 30 maja 2015
Tu Apel , tam Rota.
Zaspana sobota
przebiera niebieskie migdały.
Deszcz jeszcze nie dotarł,
a Dziennik mamrotał,
że weekend ma być doskonały.
Myśl wolno dojrzewa.
Przeciąga się. Ziewa.
Milczenie zawisło ciszą.
Tydzień nam się udał.
Jest spokój i Duda.
Leniwie spoglądam, co piszą?
Nie chcą wchodzić w głowę
Dzieci Resortowe.
Wystygły emocje pożądań.
Powoli się chmurzy.
Ekranik wzrok nuży -
TV Republika i Fronda.
Zbawienne lenistwo
odgrodziło listwą
wyborcze sukcesy od domu.
Jak dobrze poleżeć,
gdy jest jak należy
i głów nie zawracać nikomu.
Marek Gajowniczek, 29 maja 2015
Czy jest ktoś, kto wzbudza sympatię
pośród wielkich dzisiejszego świata?
Ktoś, kto myśli by żyło się łatwiej.
Jakiś mędrzec lub arystokrata.
Taki ktoś, kto sprzeciwu nie budzi
zachowaniem swym, polityką,
który chciałby dobra dla ludzi.
Wszystkim znany, a nie przybysz znikąd.
Jakiś władca zgodnie wybrany,
sprawiedliwy, salomonowy.
Tyle lat już się rozglądamy,
w zamian mamy Porządek Nowy.
Każdy wybór jest wojną na górze
i bestialską walką na dole.
Nie powinno to trwać u nas dłużej
i wyglądać jak taniec z idolem.
Wybór nie jest dla telewizji!
Jest niezbędną potrzebą dla ludzi.
Tyle fałszerstw i hipokryzji.
Kto tę niechęć powszechną rozbudził?
Nasi władcy. To oni. Nikt inny!
Zwykle słabi wygrywać chcą strachem.
Oligarchia i system mafijny
zawiadują tu biedą i krachem.
Zwykły spokój jest wielkim pragnieniem,
ale nigdzie na świecie go nie ma!
Katastrofą handlują, cierpieniem,
a sensacja to codzienny temat.
Gdzie jest ktoś, kto wzbudza sympatię
pośród wielkich dzisiejszego świata?
Ktoś, kto myśli by żyło się łatwiej?
Jakiś mędrzec lub arystokrata.
Marek Gajowniczek, 29 maja 2015
Stanęli dziś przed kamerą
symbol funta oraz zero.
Zero było po remoncie.
Chciało grać dziewczynę w Bondzie.
Wystąpić na Festiwalu,
a funt nie chciał dać socjalu
i wprowadzał w demokracji
różnice dla różnych nacji.
Przedstawiał swe obliczenia.
Mówił: - Zero nic nie zmienia,
czy się ujmie, czy się doda!
Taka sama sum uroda.
Czegoś jednak nie rozumie.
Jeżeli na końcu sumie
dopiszemy jedno zero,
to na pewno już kamerom
mniej się będzie trzęsła ręka,
jak chociażby dziś w Łazienkach.
Marek Gajowniczek, 28 maja 2015
Politycy są jak dzieci.
Nic nie można im polecić,
bo zapominają szybko.
Bajeczkę ze złotą rybką
każdy z nich na pamięć umie.
Kiwa głową, że rozumie,
lecz wszystko trudno dociera.
Lubią, gdy się ich wybiera
i obdarza nagrodami.
Ukrywają się czasami
kiedy za bardzo napsocą.
Zasłaniają się niemocą
i wskazują na innego,
gdy uczynili coś złego.
Z Pampersów szybko wychodzą.
Nie pomogą. Często szkodzą.
Ciągle nie wiedzą jak żyć.
Zabraniają, by ich bić!
Zaprzątnięte mają główki -
Czy polityka z probówki
można by już wyhodować,
żeby umiał się zachować
bez komórki i Twittera
i zachował, co nazbierał?
Na razie są to marzenia.
Jest Dzień Dziecka. Ślij życzenia!
Marek Gajowniczek, 28 maja 2015
Pomysł może nie wypalić,
gdy się przed zachodem chwali.
Zwłaszcza tam, gdzie Wschód jest Wielki
i się rad nie słucha wszelkich.
Gdzie się tak samo wybiera...
Gdzie Gwardia nie chce umierać,
bo zdążyła się utuczyć.
Gdzie na błędach się nie uczy
i dla młodych ofert nie ma
i gdzie stale "To jest temat"
pokazuje ludu sprzeciw.
Czas namysłu szybko zleci
i choć jedzie się na fali,
będą już inaczej grali!
Na niewielkiej tej różnicy
zaważą głosy ulicy
i głośne żądanie zmian.
Emocje ważne! Nie plan!
A ci, co się sprzeciwiali
będą stali i czekali?
Czy miast słowem walczyć z lipą,
wystąpią z własną ekipą?
To już nie matematyka,
lecz to, co ludzi dotyka
ostateczny wynik da.
Partie myślą. Teatr trwa!
Marek Gajowniczek, 28 maja 2015
Pomyśleć ludzie powinni,
by za Bronkiem poszli inni,
skoro już tak dobrze idzie,
lecz niektórzy w ślepym widzie
nie dostrzegli możliwości
i wyleczyć się z miłości
do tej klasy politycznej nie potrafią.
Boją się. Za głowy łapią.
Cóż to z nimi stać się może?
Grzeje słoneczko na dworze.
Częściej wygląda zza chmurki.
Szybko czas poleci z górki
i przypomną się atrakcje:
Gdzie pojechać na wakacje,
a bardziej konkretnie - za co?
Nadal nam tak mało płacą.
Obiecują przyszłe zmiany.
Pożyjemy. Doczekamy.
Nic nie będzie takie same.
Znikną twarze wszystkim znane,
a pojawią nam się nowe.
Oczywiście - systemowe,
ale młodsze i ładniejsze.
Będzie o kim pisać wiersze
i nawet się z czego pośmiać.
Ordynacja chce pozostać,
by nie wpuścić rozłamowych
buntowników kukizowych.
Martwi się niemiecka dama.
Uszy położył Obama.
Podzielonej Ukrainie
czas na negocjacjach płynie.
My się przyglądamy chmurom.
Gdzie spadną? Na stronę którą?
Czy na naszą? Czy za granią?
I gdzie propozycję tanią
znaleźć na długie przeloty?
A wybory? - Pierwsze koty...
Marek Gajowniczek, 27 maja 2015
To właściwie była inna ekipa.
Zgromadzona u klamki, dla chleba.
Po co byli? Ktoś może zapytać.
Rozdawali - tu dać, a tu nie dać.
Reszta wcale nie miała znaczenia,
a to przecież jest reprezentacja.
Stanowili pewien rodzaj cienia.
Rozsądzali co słuszne, gdzie racja.
Mieli być dla narodu na pokaz,
a o pokaz dla innych nie dbali.
Takie coś, jak wszechwładzy opoka.
Mieli być, ale się posypali.
Miejsca teraz nie znajdą w teatrze.
Już w przedsionku jest przepełnienie.
Czas powoli pamięć o nich zatrze.
"Bul" zostanie jedynym wspomnieniem.
Marek Gajowniczek, 27 maja 2015
W Nałęczowie straszne bagno.
Taka strata! Taka strata!
Nie liczą na pomoc żadną.
Skończyły się tłuste lata.
Zalało interes wujca
i posesję u ciotuli.
Miała ogród jak z Ogrójca.
Potop spadł. Wszystko zamulił.
Samochody - limuzyny
trzeba na skromniejsze zmienić.
Wszystko z tak głupiej przyczyny.
Straty trudno jest ocenić.
Kto pomyślał, że tak zleci
i tak bardzo, z samej góry.
Fronty się sprzysięgły przeciw.
Wielki potop z małej chmury.
W Nałęczowie straszny lament.
Nie było tego w historii.
Wyprowadzki, bajzel, zamęt,
a wczoraj chodzono w glorii.
Popsuł dobrą ktoś aurę.
To na pewno Ameryka!
Nie opiszesz tego piórem.
Cóż? Taka jest polityka.
Marek Gajowniczek, 26 maja 2015
Ugięło się stare drzewo.
Zapłakało deszczem niebo
widząc, że stwardniały pień
wycinają w biały dzień.
W ziemię drzewo mocno wrosło.
W nos się śmiało smukłym sosnom.
Te się gięły, gdy zawiało.
Stare drzewo mocno stało.
Miało bardzo grubą korę,
a w korzeniach lisią norę.
Rozparło się na polanie,
myśląc - wiecznie tu zostanie.
Nie szukało z lasem zgody.
Tabliczkę "Pomnik Przyrody"
przybił ktoś grubym bretnalem
ku ochronie i ku chwale.
Przyszedł jednak taki czas,
że rozprzedawano las.
Władza stempel przyłożyła.
Zadźwięczała ostro piła.
Ugięło się stare drzewo.
Zapłakało deszczem niebo
widząc, że stwardniały pień
wycinają w biały dzień.
A cóż deszcz? - Łabędzi śpiew.
Wiele innych starych drzew
dziś podobny los spotyka.
Taki rząd i polityka.
Marek Gajowniczek, 26 maja 2015
A cóż to tak zgrzyta?
To tną od koryta
przyspawane na stałe pyski.
Trudno je oderwać.
"Nie mamy z kim przegrać!"
Wciąż słychać okrzyki i piski.
A cóż to tak warczy?
Już czasu nie starczy,
więc warczą wzajemnie na siebie.
Pękają już zręby.
Ktoś zostawi zęby.
Jak długo to potrwa nikt nie wie.
Cóż to za burczenie?
Próbują gryźć ziemię.
Nie cofną się do ostatka,
lecz szansa niewielka.
Została brukselka.
Wciąż liczą, że będzie dokładka.
A cóż to za stuki?
To dwie grubsze sztuki.
To one odpadły najpierwsze.
Mówią: - To ich wina.
Powstała szczelina...
a ty to opisać chcesz wierszem?
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.