Marek Gajowniczek, 17 marca 2015
Komu teraz wiarę dasz,
gdy na tronie siedzi kpiarz?
Zamiar nosił przez dni kilka,
aż mu wyszła krotochwilka
i pewnej Amerykance
w teatrzyku na Tagance
opowiadał dyrdymały.
Wszystkie kraje się uśmiały,
taki to był dobry żart.
Nie ujawnił wszystkich kart.
Pewnie coś w zanadrzu chowa
i wkrótce komedia nowa
Europę zaciekawi.
Jak się bawić - to się bawić!
Dobry humor może sprawić,
że się wojna w farsę zmieni
i Kijów się zazieleni
od magików i komików.
Pozmienia ludzi w ludzików,
jak niedawno śnieżny pług
na karetę zmienić mógł.
Pytała ankieta stara:
Jakiego chciałbyś mieć cara?
Żeby tu przy drodze stał...
i każdego w mordę lał!
Za takim pójdziemy wszędzie!
I nasz kpiarz też takim będzie!
A Tagance - ganz egal!
Trochę śmieszno - trochę żal.
Marek Gajowniczek, 16 marca 2015
W dalekim kącie starej księgarni,
gdzie na okładki kurz ciągle siada,
gdzie nie sięgają klienci żadni,
leżała książka, co chciała gadać.
Chowała w środku dysk srebrnolicy,
a w nim nieznane całkiem nagranie
wierszy zebranych z praskiej ulicy,
raz przeczytanych, gdzieś przed śniadaniem.
Ktoś je zostawił między stronami.
Zapomniał widać zabrać zakładki.
Zwykły przypadek sprawia czasami,
że natrafiamy na okaz rzadki.
Kazała wiosna robić porządki
i na drabinę weszła dziewczyna...
Bywają takie odkryć początki.
Tak się historia wierszy zaczyna.
Odnalezione - świat zobaczyły,
choć autora nikt nie pamiętał,
a tyle kiedyś miewały siły
i myśl w nich wielka była zamknięta.
Nie wszystko zmarło razem z Norwidem.
Po innych także ślad pozostanie.
Nieraz schowane w kąt, gdzieś ze wstydem
mogą się zmienić w znane nagranie.
Zabłysnąć klasą, przypomnieć prawdy,
przed światem kiedyś, skrzętnie skrywane.
Warto pomarzyć. Poczuć się jakbyś
żegnał swe wiersze - nieprzeczytane.
Marek Gajowniczek, 16 marca 2015
Trwa rodzicielskie w szkole zebranie.
Obowiązkowe już nauczanie
szkoła prowadzi ze starszą klasą.
Gość z kuratorium przyjechał z prasą.
Będą więc zdjęcia oraz pokazy,
by bez moralnej, żadnej obrazy
nikt się nie starał czegoś wykluczyć
i rodzic mógł się od dzieci uczyć.
Szkoła chce bardzo pomóc naturze.
Wykłada pani, która na rurze
ćwiczyła w klubie "S" kategorii.
Mówi o wszystkim bez euforii.
To są codzienne prawie ćwiczenia.
Takie przedszkole szkoły rodzenia.
O wiele dalej już zaszedł świat.
Naucza dzieci od wczesnych lat.
A nasza klasa jest zacofana.
Nieodpowiednio bywa ubrana
do demonstracji oraz do ćwiczeń.
Ten, kto się guzdrze - nie ma zaliczeń.
Dziewczynki bardzo się opuszczają.
Predyspozycji dobrych nie mają,
a Jaś Kowalski z panią zostanie...
Pani pokaże mu zakładanie.
Milczą mamusie. Milczą tatusie
i babcie nawet siedzą jak trusie.
Czym sobie mają zawracać głowę.
Wszystko jest teraz obowiązkowe.
Dziewczynce w lekcjach pomóc nie można,
bo jeśli chlapnie coś nieostrożna,
to bokiem wyjdzie w domu każdemu.
Dziecko oddadzą komu innemu.
Dziś edukacja jest całkiem nowa.
Rządzi nią teraz płeć kulturowa,
a ministerstwo uważnie czuwa
jak to się w szkołach wszystko posuwa.
Marek Gajowniczek, 16 marca 2015
Wyskoczy królik z kapelusza?
Świat już po uszach dostać miał.
Nieznana jest rosyjska dusza.
Nie każdy robi, to co chciał,
bo najważniejsza jest taktyka.
Na linie z bombą atomową.
Straciła głowę polityka.
Różne znaczenie ma w niej słowo.
Amerykańskie jest poprawne,
tak jak podnóżki rowerowe,
a rosyjskie bywa zabawne.
Nikt tam się nie przejmuje słowem.
Liczą się fakty dokonane,
które poprzedza niewiadoma.
Gdy czyny będą już spisane -
na własnej skórze się przekonasz:
Czy warto udawać głupiego?
Czy może lepiej zamknąć oczy?
Jest przemówienie milczącego?
Czy znowu działa ktoś wytoczył?
Zostanie królik w kapeluszu,
a magik się podrapie w głowę.
Ktoś nie udzieli wiz do buszu.
Ktoś zamelduje, że gotowe.
To nie jest przeciąganie liny.
To tylko wojna hybrydowa.
Na świat bezradnie już patrzymy.
Wyskoczy wkrótce sztuczka nowa.
Marek Gajowniczek, 16 marca 2015
Za kim tęsknisz moja mała?
Komu wiersze piszesz?
Mama cię nie ostrzegała:
Nie jedź na Zacisze?
Jeszcze chyba pamiętała
kołysane drzewa
i jak ty, kiedyś myślała,
że są siódme nieba.
Marzenia wiosna przywiała
i wytrzymać trudno.
Mama cię nie zapytała:
Czy jedziesz na Bródno?
Chyba jeszcze pamiętała,
jak tam, pod cmentarzem,
gdy nadzieję jeszcze miała,
Pozbyła się marzeń.
Ziemia wzbiera. Myśl uwiera.
Chęciom na udrękę.
Czy naprawdę się wybierasz
aż na Białołękę?
A może gdzieś, jeszcze dalej,
aż pod same Marki?
Marzec chłodny jest. Nie szalej.
Czytasz czyste kartki?
Jutra przecież nie odgadniesz
przy takim czytaniu.
Może spotkasz, kogo pragniesz
wiosną na Żeraniu,
a może na Pelcowiźnie,
albo w Henrykowie?
Nie siedź rankiem tak - w bieliźnie
z wczesną wiosną w głowie.
Wszystko minie do wesela.
Porzućmy powagę.
Gdy cię wiosna onieśmiela,
wybierz się ma Pragę.
Jest nad Wisłą w starych drzewach
ławeczka przy misiach,
a w niedzielę Muszla śpiewa.
Niedziela jest dzisiaj!
Marek Gajowniczek, 15 marca 2015
Wiedział mazowiecki lud,
czym jest koło d... smród.
Uczyła tradycja stara:
Nikogo, nie czeka kara,
jeśli nawet coś wymyśli,
a już historycy przyszli
ocenią, co prawdą było.
Tak przez lata tu się żyło.
Wymyślały partie haki
i zawsze dla niepoznaki,
podpierały się donosem.
Nawet sądy, jednym głosem
przyznawały kłamstwu racje.
Przywoływał demokrację
każdy, kto był na urzędzie.
Na każdej w kraju komendzie
było takie stanowisko,
które mogło zgubić wszystko,
albo zostać okradzione
i sprawy niewyjaśnione
zostawały tu przez lata.
Nigdy, nikt, nie skazał kata,
a za to, szli do więzienia
ci, którzy ciszy, milczenia,
nie umieli uszanować.
Język za zębami schować.
Wszędzie stał milczenia mur,
a niektórych czekał sznur,
albo wypadek na szosie.
Zbierano fałszu pokłosie.
Oszukaństwa wzbierał wrzód.
Kłamano nawet jak z nut
z najwyższej w kraju trybuny,
a naciągaczy tabuny
podawały się za wnuczka.
Żadna kara i nauczka
z nich, nikogo, nie spotkała.
Publika się często śmiała,
że to nawet dobry zwyczaj
czynić franta z frankowicza,
stosem łańcuszków, piramid.
Czy można? - pomyślcie sami,
takiej wielkiej społeczności
wmówić, że stu ważnych gości
popełniło łatwy błąd,
a kiedy już powstał swąd
to prawdę zalutowano.
Krętaczy awansowano
i do dzisiaj rządzą nami.
Kłamstwo większe od piramid
wisi wciąż nad naszą głową,
a nam ciągle dają słowo,
że jest wszystko zgodne z prawem,
a i wiersz kawy na ławę
nie może wszystkim wyłożyć
i w bajki trzeba go włożyć.
Niech satyra u Satyra
wątpliwościom daje wyraz.
Ona też nie zawsze wie:
Co w niej prawdą jest? Co? Nie!
Marek Gajowniczek, 14 marca 2015
Mówią o tym baśnie stare,
że zawsze zostawał carem
ten najmłodszy i najgłupszy,
który starszych braci zwiódłszy,
sięgał gniazd Rajskiego Ptaka,
a czy sytuacja taka
może zdarzyć się na jawie?
Podatkowe raje prawie
były już w zasięgu dłoni.
Nagle ktoś zechciał przegonić
stamtąd starszych i silniejszych,
tylko głupszy, ten najmniejszy
przecisnął się do nich rurą.
Wielkie skarby nie są bzdurą.
Kto je zebrał - ten ich strzeże.
W mądrość starych baśni wierzę.
W armie dobrych i złych królów.
Nic nie dzieje się bez bólu,
lęku oraz niepewności.
Zwyciężają dobrzy, prości,
a podstępny w mroku ginie.
Różne bajki o Putinie
krążą teraz w internecie
i nikt nie wie. Wy nie wiecie,
jak się baśń zakończyć może.
Zwykle, kiedy bywa gorzej,
wszystko kończy się weselem.
Napisano bajek wiele.
Najciekawsza jest ostatnia.
W niej się rozwiązuje matnia.
Bywa cud i piją miód
i z władzą świętuje lud.
A gdzie skarby? Tam, gdzie były.
Garby gdzieś się potworzyły
od kryzysu i brzemienia.
Koszt być musi, gdy się zmienia,
a że bajka była ruska,
to świat w Konika Garbuska
też się w oczach zmienić może.
Uwierz bajkom. Bywa gorzej!
Marek Gajowniczek, 14 marca 2015
To wcale nie jest takie śmieszne,
że gdzieś przywódcy zeszli z oczu.
Widocznie mają plany grzeszne.
Chcą, żebyś zagrożenie poczuł.
Zeszli głęboko, gdzieś pod ziemię,
do swoich punktów dowodzenia,
by trudne było ustalenie ,
na wypadek kontruderzenia.
Jeśli na prawdę chcą uderzyć,
to każdy wariant muszą ćwiczyć.
Muszą się schować, żeby przeżyć.
Ty musisz się z najgorszym liczyć.
Od dawna grają na krawędzi,
bo to jest wojna hybrydowa.
Ty nie wiesz dokąd wszystko pędzi,
a może też warto się schować?
Marek Gajowniczek, 14 marca 2015
Chciałbyś może, by poezja była jednym zdaniem,
a ona jest gaworzeniem i opowiadaniem.
Skrót jest dzisiaj pożądany tylko na Twitterze.
Wiersz musi być rozgadany. Podpowiadam szczerze.
Chciałbyś może, by w poezji nie było okrzyku.
Żeby przekaz nie był jasny i raczej po cichu
ogródkami, jak lis zmierzał do istoty sprawy,
lecz wiersz dobry jest odkrywczy i przez to ciekawy.
Chciałbyś pewnie, by poezja była dla wybranych,
by o mądrości świadczyła przez was naznaczanych,
a ona tutaj - nad Wisłą siedzi w każdej głowie.
Ma naturę niezawisłą i z was bimba sobie.
Język na to jej pozwala. Piękny, bo słowiański.
Nie da łotrom słowa kalać. Nie chce być bezpański.
Nie chce też być marksistowski, ani żaden inny.
Ci, którzy przyjmują wnioski, pisać nie powinni.
Chciałbyś pewnie, bym ja także, na poprawność zważał.
W twej Kulturze spokój burzę i kpię z gospodarza,
a komucha nie posłucham z czerwonej kohorty,
widząc was na zimne dmucham. W d... mam paszporty.
Marek Gajowniczek, 14 marca 2015
Nigdzie człowiek nie zasłynie.
Nigdzie jak na polskiej wsi.
Czytają wiersz w Prandocinie!
Wielu twórców o tym śni.
Czyta chłop i gospodynie
i czyta komendant straży.
Wiersze są już znane gminie,
a wieszcz o tym kiedyś marzył.
Pomysł wyda się szalony,
ale tam jest Polska właśnie.
Kto chce trafiać na solony,
niech swój zamiar włoży w baśnie.
Na salonach serca nie ma.
Są tylko złośliwe trolle.
Nie dla nich jest mój poemat.
Prandocin przedstawić wolę!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.