2 czerwca 2013
Kiedyś wyląduję na bruku
Nie jestem moczygębą, ćpunem ani kundlem.
Tylko wyglądam, jakbym wdepnął w bagno,
albo jak bezdomny. Ale mam dach
do remontu. Kiedyś miałem dziewczynę, plany
na weekend. Wszystko trwało pięć minut
i poszło się jebać.
Dzisiaj jestem spłukany, w depresji. Nie potrafię zliczyć
romansów zawiązanych przez Internet
i połowy godzin z przegranego życia.
Czuję się jak Dżinn, uwięziony w butelce po whisky,
jak ryba, wyrzucona przez pole
na morze słoneczników.
Dlatego dużo wymyślam, przechodzę kolejne
wiersze, a świat kończy się na tym,
co mogę dotknąć.
Dotykam bólu. Krawędź wyrasta na kształt skrzydeł
i krąży.