10 sierpnia 2014
YesTaka 2
Tutaj nikt nie stawia oczu w alert kiedy wchodzę
w gorący akwen bez majtek Jak w nas zaraz po
larum kiedy się wczuwałam a ty stękałeś
że za ciepło Pamiętasz Robbie? Robi mi
jak ty wtedy Zawstydzony i pospieszny w braniu
zimnego natrysku Kto za
jebał?
Pewnie pytek ale spych na Saszę Temu wszystko się klei
do łap do fiuta Jak forsa zza slipów dorabiana w klubie
pod latynosem Wilgotnym niczym kobiety przy których bywa
w krótkich chwilach sobą Na wzór kleptomana Bimbam
z sowietem w hamaku Nie będzie z nas unii On ryzykuje
cerkiewną dumą aż po łagier Ja wszechdemokratycznym ejcem Po
ujowej minecie przy pospiesznym odsysaniu kompleksów
spod napletka I to jest uczciwsze od rzymskich okiennic
w białe gołąbki Od zlodowaciałych moren które schładzają
naturalne rozognienie stóp Tradycyjna bezmiłość alarmuje nadaje
ton kiedy sczytujesz kolejnego esema od lawendowej matki Ona nie zna
właściwości desek Kwestionuje korzeń Celuje żeby bolcem przybić
w klimat Globalne ochłodzenie
na niebieskiej fladze koło jałowych gwiazd Gorące niesforne stado
bez bacy chłodzone zimną wodą z misy Poncjusza Poza w dybach
tradycji W kontrze niekontrolowany poślizg po Maryi wspomaganej lubrykantem
z Józefa Lek na twoje wątpliwości Na ten afrykański głodek Na dylematy
aż po sowieckie gwałcenie człowieka ot - cała ta bezkochana sztuka kazania Kurs
ku Soczi
*
chciałam być ciasna w arterii Słowo
ale zamiast księcia głodnego grochu przybił skorpion
ze strychniną w chuju Zakłuł aż po zastrzał
w dziurce Wprowadził się w szparkę wszedł
jak hera w żyłę żeby uzasadnić potrzebę odwyku Teraz dopuszczam
byle jakiego dilera i nie dbam w jakim stylu
odcina kupony