21 grudnia 2012
Nocna elegia
Siedząc w samotnym fotelu patrzę na twarze w albumie,
chwytam myślami wspomnienia kurzem przeszłości pokryte.
Budzą się dawne obrazy jakby życiem tknięte,
płynąc dostojnie szeregiem niczym galery do portu,
ożywiają stare miejsca które kiedyś znałem
kręte, brukowe uliczki, mury zmurszałych kamienic,
pierwsze spojrzenia o świcie, w parku wieczorne spacery.
Układam zdjęcia na stole niczym wróźbę tarota
szukając w nich nowych znaczeń ukrytych przed obcym wzrokiem.
Zmarli patrzą milcząco, jakby pytali: ,,Czy pamiętasz
pierwsze cudowne słowa mówione tamtymi nocami,
zapach mglistych poranków, odgłos wieczornych rozmów?".
Milczę, gdyż słowa się łamią, dławię się niemocą i żalem,
wszystko już zbladło i zgasło, jak cienie w słonecznym blasku.
Kłębią się uczucia w głowie niczym mustangi na prerii.
Nie mogę sobie przypomnieć tamtych dat i chwil,
zmysły tęsknota pali ogniem gorętszym niż lawa.
Głazy rozpaczy już lecą tłukąc nadzieję w kawałki,
wciągają wiry rozpaczy w głębię sennych koszmarów,
czuję jak ta noc się staje moją prywatną spowiedzią.