15 lutego 2012
Narkolepsja
Nie byłoby w tym nic dziwnego, że śpię, gdyby nie…
Nagle zaczęłam wymiotować. W jednej chwili uświadomiłam sobie moją sytuację. No tak, znowu wróciłam do „nałogu”. Na nic zdały się ośrodki, terapie, książki, przyjaciele i pomoc rodziny. Jestem słaba. Wiedziałam to od zawsze. Beznadziejna, żałosna, do niczego, nie kochana, zbędna, zwykłe NIC.
Co robić? Jak ktoś zauważy, to będzie lipa. Znowu wyślą mnie do zakładu i będę musiała udowadniać, że jestem NORMALNA.
Że potrafię jeść i sprawia mi to radość…
***
Jak wyglądam? Jeszcze raz spojrzę w lustro. Może być…Chociaż, gdybym miała większe oczy, to mogłabym robić sobie smoky eyes, a tak przy tych cholernych szparkach, jest to niewykonalne. I gdybym miała bardziej wystające policzki, to można by było NAWET nazwać mnie niebrzydką. No i te włosy… Sterczące, sztywne, nie dające się ułożyć. Co za koszmar! Ale czego ja chcę, od zawsze wiedziałam, że jestem brzydka i nikt z przyjemnością na mnie nie popatrzy.
Ten głupek Andrzej powiedział dzisiaj, że mam zgrabne nogi. Jezu, gdzie on ma oczy? Moje nogi ładne? A ta „dziura” między kolanami i te „bule” na udach? Nie wspomnę o wystających, jak dwie śruby, kostkach i numerze stopy 38! Ludzie są tak samo beznadziejni, jak ja…
***
Ależ ta gnida ustawiła się w firmie! Nie ma to, jak pójść do szefa
i wyprosić awans. Uśmiechać się, kręcić tyłkiem, nosić bluzki z dekoltem do pasa.
Chociaż… W sumie, to jest niezła. Właściwie całkiem dobra. Zna się na tym, co robi, jest pracowita, kompetentna, sumienna, miła dla klientów. Tak, jest doskonała.
Ja NIGDY taka nie będę! Ale przecież wiedziałam o tym od początku, od zawsze, od pierwszego dnia… Co ja chciałam sobie udowodnić? Że coś potrafię, że jestem w czymś dobra, bo dużo pracuję? Przecież NIE jestem! Lepiej siedzieć na swoim miejscu
i się nie wychylać…
***
Może kiedyś nie zasnę?
Może kiedyś obudzę się na zawsze?
Może kiedyś zauważę człowieka- w sobie!?