14 lutego 2012
Dzień pierwszy
Dzień
pierwszy.
To
dość dziwne doświadczenie piszę coś o czy nie mam pojęcia.
Jakiś początek nie dający się przewidzieć w skutkach. Leże w
łóżku jest czwartek a może inny dzień. Za oknem kawałek
Londynu. Jedna długa ulica gdzieś na jego południowo- zachodnim
krańcu. Szary dzień, idealny na kilka chwil refleksji nad tym
dniem. Może życiem, może raczej jego objawami. Kiedy strzyka mnie
w plecach, kicham i prycham na wszystkie strony świata
przeziębieniem. Płuca ciężko pracują nad tym aby jakoś tam
dostarczać tlen do organizmu. Oczy łzawią przy każdy ruchu
powiek, świetlnym błysku jaki do nich dotrze. Zapaliłem
papierosa jest ohydny i nie wiem czemu to robię. Popielniczka jest
prawie pełna i śmierdzi petami. Ahmed uśmiech się bardziej
sztucznie niż zawsze kiedy kupuję świeże owoce. Za to Ami nie
przestaje paplać o produkcji ekologicznej żywności. Lubie jej
gadaninę zawsze mnie czymś zaskoczy. Jakimś nowym spojrzeniem na
to co wydaje się od wieków oczywiste. Ma jakiś dar. Po
chwili jej wywody rujnują kompletnie twoje życie. Przez co
masz szanse na nowe bardziej pełne. Ale czy nie bardziej nudne niż
obecnie. Następny nudny dzień w nudnym pubie. Kiedy masz chęć
podzielić się opłatkiem z całym światem ale to nie wychodzi.
Barmanka Kiki ma ostry makijaż i nie mam chęci nawet się upić.
Może dlatego aby nie zrobiła się piękna jak już czasami bywało
i nie musiał później tego żałować, rano. Wypiłem dwa
piwka i wyszedłem. Jazda gdziekolwiek nie miała już dzisiaj sensu.
Zostawiłem więc te ulice, hałaśliwe zakątki tego miasta,
pijackie zawodzenia ludzkich dusz przed nocnymi lokalami. Ale czy
miałem dość tego miasta, siebie w nim. Chyba nie. Raczej czułem
znużenie, lekką senność jaka ogarnia każdego kiedy jest
zmęczony. Chciałem iść spać i mieć sen, dobry sen, w którym
dobrze bym się czuł. A rano mógłbym zapytać siebie przed
lustrem -umarłem-. I odpowiedzieć -raczej nie-. Śniłem o życiu i
jak życie może być dla każdego inne. Jak wszystko się zmienia
i to nie pod wpływem naszych pobożnych życzeń. Zmienia i już.
Postanowiłem jutro też wstać z łóżka i choć na chwilę
się zatracić w tym świecie. Na chwilę w nim zaistnieć. I wam też
tego życzę.
Maks
Wieczorek